poniedziałek, 26 września 2016

Witajcie.  
Przybywa z informacją, że żyje.  
Kiedy będzie epilog?  
Nie wiem kiedy się pojawi, ponieważ szkoła pochłania mój  cały wolny czas. Postaram się go dodać jak najszybciej.  
Pozdrawiam 

wtorek, 6 września 2016

Rozdział 16



 "Życie miało inny plan"

Pięć lat później...

Tak minęło pięć lat. Te pięć lat było pasmem sukcesów, miłości, smutku, szczęścia, łez. Teraz Wiem,że wszystko zrobiłbym inaczej, ale co się stało to się nie odstanie. Z biegiem czasu przyzwyczajamy się do nowej sytuacji, rozumiemy,że nic nie będzie takie jak kiedyś.

Blask słońca oświetla moją twarz, zdejmuję narty i czuje mocny uścisk moich przyjaciół z kadry. Spoglądam na rozbieg Letalnicy. To zaszczyt po raz kolejny w karierze skakać tu jako jeden z ostatnich w sezonie. Żółty plastron po raz trzeci już za kilka minut "przyniesie mi"  kryształową kule.

Po raz kolejny mam ten zaszczyt słuchać hymnu Niemiec stojąc na pierwszym stopniu podium. Radość jaka we mnie siedzi jest nie do opisania.

Nie rozpaczam już, wiem, że mleko się rozlało i nikt nie miał odwagi posprzątać. Ona nie potrafiła, a ja nie wiedziałem co robić. Do dziś w mojej  głowie są jej słowa.  "Ja nie potrafię zapomnieć, kocham Cię, ale nie mogę. Wybacz." 
Rozumiałem, kochałem ją, ale rozumiałem. Odchodziła ze łzami w oczach, odwróciła się niepewnie, usłyszałem ciche "Bądź szczęśliwy", odpowiedziałem " Ty też" 
Tak właśnie zakończyła się bajka dwojga ludzi. Ona się wyprowadziła, nadal nie wiem gdzie, ja również musiałem wyjechać z Inzell. To miejsce za bardzo przypominało mi o niej, o naszej, a w zasadzie mojej szansie, którą zniszczyłem. Nasza bajka pokazała,że nie zawsze zwycięża miłość, pokazała że rany z czasem się goją, niestety po niektórych zostają blizny, niewidoczne blizny. Ta na sercu jest znajoma tylko mi.Wciąż jest głęboka, ale już nie krwawi. Wiele opatrunków nałożyłem na nią żeby już nie piekło. Wiele błędów popełniłem żeby zapomnieć o jej istnieniu. Dopiero po dłuższym czasie zrozumiałem,że nie warto bo blizny i tak zostaną, a miejsce w sercu będzie zarezerwowane już na zawsze.

-Gratuluje Kochanie- słyszę głos blondynki przy moim uchu.
-Dziękuję- przytulam ją i obdarowuje jej policzek pocałunkiem. Chyba ją kocham, ale to nie to samo. Lisa była pierwsza w moim sercu i zajęła wyjątkowe miejsce.
Anię poznałem trzy lata temu, kiedy pojawiła się w naszym sztabie. Rok później byliśmy już razem. Wszyscy stwierdzili, że idealnie do siebie pasujemy. Niby idealna para, ale to tylko pozory. Ania nigdy nie poznała historii mojego związku z Lisą, a ja nigdy nie poznałem jej przeszłości. Nie interesuje mnie to. Na razie jest dobrze tak jak jest. Nie planuje z Anią przyszłości, ona ze mną też. Pewnie zapytacie po co jesteśmy razem, nie wiem. Tak jest nam wygodnie. Mieszkamy osobno, na zawodach również osobno. Jeśli nie widzimy się dłuższy czas to potem nie rzucamy się sobie w ramiona, nikt nie tęskni.

Po udzieleniu kilkunastu wywiadów w końcu mogę iść do wioski świętować z drużyną. Przy Niemieckim stoisku spotykam moich przyjaciół i ludzi ze sztabu, którzy po raz kolejny składają mi gratulację. Jest również Ania, ale nie zwracam na nią większej uwagi. Odwracam głowę i widzę jak w moim kierunku biegnie malutka blondynka. Kucam i rozkładam szeroko ramiona na jej powitanie. Mała wpada w moje ramiona i swoimi rączkami oplata moją szyję.
-Jesteś najlepszy wujku-oznajmia przytulając się do mnie jeszcze mocniej.
-Na chwile obecną też tak uważam- stwierdzam i razem zaczynamy się śmiać. Po chwili podchodzi do mnie Julia z Jakobem. Chociaż im się udało od czterech lat są małżeństwem,a od ponad trzech lat jest z nimi Mia.
Myślałem,że ślub i wesele będzie dobrą okazją do spotkania Lisy, ale ona nie przyszła, ze względu na mnie. Nie chciała mnie spotkać. Na chrzest Mii, również nie przyszła, ja wraz z Tanją zostaliśmy rodzicami chrzestnymi. Jak widać w naszym życiu wiele się zmieniło...

Tydzień później. 
 Dzień zaczął się wyjątkowo wcześnie, ponieważ Julia zadzwoniła do mnie o siódmej rano i zapytała czy może do mnie podrzucić Mię bo nikt nie może się nią zająć, a ona i Jakob idą do pracy, oczywiście się zgodziłem i tak nie miałem  planów na dzisiejszy dzień. Około dziesiątej Julia przywozi Mię do mojego mieszkania. Przez około trzy godziny siedzimy z małą w mieszkaniu, oglądamy bajki, kolorujemy, układamy puzzle i wiele innych. Często zajmuję się Mią, więc wiem że to wyjątkowe dziecko,które nie usiedzi w miejscu zbyt długo. Po południu idziemy na pizzę, a później na plac zabaw.
-Wujku,a  ty znasz ciocię Lisę?-pyta nagle przerywając budowę babek z pisaku. Zamieram moja chrześnica nigdy mnie nie pytała o szatynkę.
-Tak- odpowiadam.
-Ona Ciebie też zna, kiedyś jak szukałam w szafie cioci jakiś słodyczy to znalazłam Twoje zdjęciu wujku-jestem w szoku, myślałem, że Lisa całkiem pozbyła się mnie ze swojego życia.- Czemu teraz się nie spotykacie mama mówiła mi że kiedyś bardzo się lubiliście.
-Mała niekiedy tak jest. Bardzo lubię ciocię Lisę, ona mnie też, ale nie możemy się spotykać- wiem,że Mia jest jeszcze za mała żeby to zrozumieć.
-Wy dorośli jesteście dziwni. -mówi wzruszając ramionami, na co ja wybucham śmiechem i wracam do zabawy z moją ukochaną chrześnicą.

O szesnastej słyszę pukanie do drzwi, szybko dźwigam się z kanapy i wpuszczam Julię do środka.
-Gdzie Mia?-pyta
-Zasnęła przed chwilą. Rozgość się, a ja zaparzę kawę.-proponuje siostrze, a sam znikam w kuchni.Już z zaparzoną kawą siadam na sofie, blondynka zaczyna mi się bacznie przyglądać.
-Kochasz ją jeszcze?-pyta z zaskoczenia.
-Przecież wiesz, że tak, ale to już zamknięty temat.Było minęło, nie ma co rozdrapywać starych ran.Teraz jestem z Anią.-delikatny uśmiech wkrada się na moje usta.
-Spieprzyliście to obydwoje, koncertowo.-mówi dobitnie i zaczyna inny temat. Rozmawiamy przez około godzinę, a później do salonu przychodzi Mia z zaspanymi oczkami. Szybko wskakuje mi na kolana i mocno się przytula.
-Mamusiu mogę zostać u wujka?-pyta kurczowo zaciskając rączki na mojej dłoni.
-No nie wiem, musisz zapytać wujka czy pozwoli Ci zostać-mała pomimo swojego młodego wieku jest bardzo inteligentna i dobrze wie,że i tak się zgodzę.
-Wujku, mooooogę?-pyta przeciągając słodko literki, a później posyła mi najpiękniejszy uśmiech na świecie.
-Oczywiście,że możesz.- oznajmiam na co mała znów mocno obejmuje moją szyję, sam ostrożnie przytulam małą, Julia spogląda na nas z wielkim uśmiechem, patrzę na nią pytająco.
-Będziesz świetnym ojcem-mówi z uśmiechem, a w moim sercu pojawia się ukłucie, bo matką moich dzieci nie zostanie Lisa.

Julia przywozi ubrania Mii i jej ulubioną przytulankę, wychodząc obraca się na pięcie.
-Lisa jest u swoich rodziców, zostaje jeszcze przez kilka dni, miałeś się nie dowiedzieć. Ja Ci to tylko mówię, a ty możesz z tym zrobić co chcesz...
 __________________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Udało mi się wszystko zrobić tak,że to nie jest jeszcze epilog.
Zakończenie pojawi się za tydzień albo dwa. Nie jestem pewna jak się wyrobię czasowo.
Cóż mogę powiedzieć o rozdziale...takie jest życie. Raz jest z górki, raz pod górkę.
Dziękuję za każde ciepłe słowo pod ostatnim rozdziałem, tu również liczę na opinię :) Wydaje mi się, że nie spodziewałyście się takiego obrotu sprawy. 
Buziaki :*