niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 7

"Wspomnień czar :Pierwsza wygrana jednego ze złotej drużyny" 


20 styczeń 2014
Hala przylotów na lotnisku jest zapełniona po brzegi. Rozglądam się w poszukiwaniu kadry Niemieckiej, lecz z ulgą stwierdzam,że jeszcze nikogo nie ma. Staję w  miarę opustoszałym miejscu i czekam na przybycie chłopców z  Polski. Ogromnie się cieszę,z wygranej Andreasa, myślę,że będzie zadowolony, mimo to,że w Zakopanym nie poszło mu najlepiej, delikatnie rzecz ujmując. Nie powinien się tym przejmować, ponieważ to nie jego wina. Każdy widział co się tam działo, z tego co wiem ciężko jest nabrać odpowiedniej prędkości skoro w torach najazdowych płynie rzeka. 
Z zamyślenia wyrywa mnie donośny śmiech Wanka, spoglądam przed siebie i widzę całą Niemiecką kadrę. Podchodzę ze spokojem przywitać się z nimi i  napotykam wzrok Andreasa. Jestem oszołomiona tym co zobaczyłam. W jego oczach widać pustkę. Jestem tym przerażona, patrzy na mnie z taką obojętnością. 
Witam się ze wszystkimi, na końcu podchodzę do Wellingera. Uśmiecha się niemrawo i delikatnie całuje mój policzek. Cóż obchodzi się ze mną jak z koleżanką, a nie dziewczyną. Może to przez ten konkurs w Zakopanym. 
Kiedy wychodzimy z lotniska i kierujemy się do samochodu delikatnie obejmuje mnie ramieniem.
-Co się dzieje?-pytam poważnie. 
-Nic, Kochanie - odpowiada z wyraźną niechęcią do rozmowy.
Nie pytam o nic więcej. Podaję kluczyki Andreasowi, a sama siadam na miejsce pasażera. Całą drogę nie odzywamy się do siebie, nawet nie zauważam kiedy zasypiam. 
Budzę się w swoim łóżku, za oknem panuje półmrok. Schodzę cicho po schodach i zatrzymuję się w połowie, słysząc Andreasa i Jakoba.
-Stary to nic, że Ci jeden konkurs nie wyszedł, przecież wcześniej wygrałeś. Powinieneś się skupić na swojej wygranej- mówi mój brat, a potem bierze łyk piwa.
-No właśnie wygrałem konkurs, a później wygrałem trening w Zakopanym. Gdyby nie ta pogoda, mógłbym powalczyć-mówi załamanym głosem.
-Weź się w garść, to dopiero pierwsza taka sytuacja, czeka Cię jeszcze masa wygranych.Przecież kariera to wzloty i upadki.
-Muszę jeszcze przeprosić Lisę, byłem dla niej dość oschły. Nie wiem czemu, ale nie potrafiłem okazać,że się cieszę, że mogę ją zobaczyć.
-Na pewno Cię zrozumie, wie że jesteś cholernie ambitny- postanawiam ich dłużej nie podsłuchiwać i wracam do swojego pokoju.
Siadam na parapecie i przypatruje się ośnieżonej panoramie Inzell. Mam dużo czasu na rozmyślenia. Myślę o moim związku z Andreasem. Ten rok z nim był magiczny, pełen miłości i szczęścia. Nie chce go stracić, przecież skoki nie mogą mi go odebrać. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Już na początku naszej znajomości wiedziałam, że Wellinger zajmie szczególne miejsce w moim sercu, lecz nie wiedziałam,że zajmie całą jego powierzchnie. Z dnia na dzień moja miłość do niego staje się coraz większa i coraz silniejsza.
Dziś poczułam ukucie w sercu, kiedy potraktował mnie tak oschle. Z zamyślenia wyrywa mnie dłoń
 Andreasa na moim ramieniu.
-Przepraszam-szepcze- nie powinienem się tak zachowywać w stosunku do Ciebie, nie jesteś niczemu winna. Ten konkurs powinienem zostawić za sobą, gdzieś daleko w Polsce, co było to było. To jest już przeszłość. Przepraszam- powtarza kolejny raz. Delikatnie się do niego uśmiecham, kiedy schodzę z parapetu i się do niego przytulam, a on obejmuje mnie swoimi ramionami. Wiem,że teraz czeka nas długa i wyczerpująca rozmowa na temat zaistniałej sytuacji.
-Andi, wiem,że jest Ci ciężko, uwierz, mi też nie jest łatwo. Musisz wiedzieć,że dla mnie nie liczy się to czy ty wygrasz konkurs, kryształową kule czy złoty medal, dla mnie liczy się to, czy bezpiecznie wylądujesz.Dobrze wiesz,że kiedyś możesz mieć problemy w locie,jakiś niesprzyjający podmuch wiatru, proszę Cię nie ryzykuj, wyląduj na buli, nie próbuj na siłę ciągnąc tego skoku. Musisz mi obiecać,że nie będziesz niepotrzebnie ryzykować, wystarczy,że ryzykujesz siadając na belkę. Kocham Cię i cholernie mi na Tobie zależy, nie chcę cię stracić. Pamiętasz co mi obiecałeś?- nie czekam na odpowiedź- Że skoki nigdy mi Ciebie nie odbiorą, mam nadzieję,że dotrzymasz tego słowa.
-Oczywiście,że dotrzymam. Kocham Cię i dla Ciebie mógłbym nawet zawiesić narty na kołek
-Dobrze, dobrze ale z tym raczej poczekaj-mówię i mocno się do niego przytulam.

 5 luty 2014 Igrzyska Olimpijskie
ANDREAS 
Wpadam do pokoju i rzucam się na wygodne łóżko. Jedyne o czym marzę po takiej podróży to sen. Niestety nie jest mi to dane, ponieważ do pokoju wpada Wank. 
-Zbieramy się młody. Trzeba zapoznać się z jakimiś Rosjankami- oznajmia, wnosząc swoje walizki.Co ja mam zrobić z takim przyjacielem, bezradnie kręcę głową i zaczynam rozpakowywać swoją walizkę. Godzinę później całą drużyną wybieramy się na wycieczkę w okolicy naszej wioski olimpijskiej. Wraz z nami podąża nasz cały sztab. Trener bardzo doba o integracje zespołu. Szkoda tylko,że Werner nie akceptuje alkoholu w dużej ilości, w przeciwieństwie do nas. W końcu docieramy do pobliskiego klubu. Nie wywołujemy zamieszania, ponieważ nie jesteśmy tu jedyną reprezentacją. W lokalu znajduje się kadra Austrii, Polski i Norwegi, zapowiada się świetna zabawa.

LISA 
W końcu koniec szkoły. Życie dziewczyny w moim wieku powinno wyglądać mniej więcej tak. Wraca do domu ze szkoły, pakuje swoją walizkę, żegna się z rodzicami i wyjeżdża na narty ze swoim chłopakiem,z którym już dawno nigdzie nie była. Niestety to nie jest wizja mojego życia. Moje życie wygląda dość inaczej. Wchodzę do domu, rzucam torbę z książkami w kąt przedpokoju, zaparzam gorącą herbatę i kieruję się do swojego pokoju, a tam zakopuje się w ciepły, puszysty koc i czekam na telefon od mojego chłopaka, który jest bardzo daleko ode mnie. 
Piękna wizja kolejnych dwóch tygodni mojego życia. W końcu po wielu godzinach zadzwonił mój telefon. Spojrzawszy na ekran, uśmiechnęłam się promiennie widząc zdjęcie blondyna. Rozmawialiśmy około pół godziny bo Andreas musiał się zbierać, mówił,że mieli iść zwiedzać Rosję, czyli mieli pójść do klubu. 
Po kolacji wpadłam na genialny pomysł. Nie wiedziałam czy moje plany się powiodą lecz miałam nadzieję,że wszystko mi się uda. Sprawdziłam połączenia między Berlinem, a Ruhpolding. Okazało się,że o siódmej rano odjeżdża pociąg do stolicy, co mnie niezmiernie ucieszyło. Postanowiłam sobie zrobić mały wypad do mojego dawnego miejsca zamieszkania. W tym celu udałam się do pokoju mojego brata. 
-Mam sprawę, zawieziesz mnie jutro na dworzec do  Ruhpolding?- zapytałam, robiąc kocie oczka.
-O której ?
-O siódmej mam pociąg do Berlina, więc o szóstej musimy wyjechać, przecież wiem,że Julia jest jutro zajęta, wiec będziesz miał dużo czasu dla swojej siostry.
-No dobra ale po co ty w ogóle chcesz jechać do Berlina?- zapytał z zaciekawioną miną.
-Na zakupy, a potem autobusem do babci.Wrócę za parę dni. Andreasa nie ma, a nie chcę sama przesiedzieć całych ferii. 
-No niech Ci będzie, zawiozę cię ale teraz precz mi stąd 
-Dzięki- mówię z uśmiechem i uciekam  do swojego pokoju.

6 luty 2014
Po wielo godzinnej podróży dotarłam w końcu do mojej babci. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się  w wygodny, ciut za duży sweter i dresy. Zeszłam do salonu, w którym czekała na mnie moja babcia.
Kocham to miejsce, ma w sobie magię. Pokój oświetla i ogrzewa kominek,ulokowany w kącie babcinego salonu. W powietrzu unosi się zapach gorącej czekolady.
Siadam na kanapie i owijam się milutkim kocem. Babcia dziwnie mi się przygląda.
-O co chodzi babciu?- pytam, biorąc łyk gorącego napoju.
-Nic, nic. Wyładniałaś odkąd jesteś z Andreasem- wybucham śmiechem.
-Dzięki babcia, czyli wcześniej nie byłam ładna-stwierdzam i po raz kolejny wybucham śmiechem.
-Oj wnusiu, dobrze wiesz o co mi chodziło, opowiadaj co tam u Was i powiedz mi jak tam radzi  sobie ten Twój kawaler.
Przez dwie godziny opowiadałam mojej babci co się u mnie dzieje, a później poszłam do swojego pokoju, w końcu musiałam się rozpakować. Wyjmując moje ubrania usłyszałam,że ktoś do mnie dzwoni, spojrzałam na ekran i od razu włączyłam video rozmowę.
-Cześć Kochanie jak Ci poszło na treningu?- pytam na wstępie.
-Dobrze, gorzej było potem. Ten idiota Wank walną mi nartami w czoło- teraz zauważam siniaka na czole blondyna- teraz muszę siedzieć z mrożonką przy głowie żeby wyglądać jak człowiek. Opowiadaj co u Ciebie. No i oczywiście pozdrów babcię.
-Dobrze, dobrze, u mnie wszystko w porządku.
Rozmawialiśmy chyba do północy, później szybko usnęłam. Następny dzień był bardzo zabiegany, ponieważ pojechałam do galerii, potem spotkałam koleżankę z dawnej szkoły, a później wróciłam do babci i piekłyśmy ciasto, nawet nie miałam czasu żeby porozmawiać z Andreasem ale z tego co wiem on też był zabiegany.

9 luty 2014

Kiedy przygotowywałam obiad, zadzwonił dzwonek do drzwi. W progu zobaczyłam Jakoba z Julią.
-Co wy tu robicie?-zapytałam kiedy, w końcu skończyłam się z nimi witać.
-Wpadliśmy bo stwierdziliśmy,że musimy Ci pomóc w kibicowaniu Andreasowi, poza tym babcia już dawno mówiła żebyśmy przyjechali.
-To świetnie, chodźcie do salonu , ja zaraz zaparzę kawę. Babci nie ma bo poszła na ploteczki do sąsiadki - krzyczałam z kuchni.
Po pięciu minutach weszłam do salonu z gorącym napojem. Szybko zasiedliśmy do długiej rozmowy na temat dzisiejszego konkursu. Nim się spostrzegliśmy do domu wróciła babcia, która była bardzo szczęśliwa z powodu wizyty Jakoba i Julii.
-Babciu czy ty coś piłaś?-pyta Jakob.
-Ojj dziecko, jedną, no góra dwie lampki wina, chyba położę się wcześniej, Trzymam kciuki za naszego Andreasa, niestety chyba nie będę w stanie obejrzeć dzisiejszego konkursu. Bawcie się dobrze. Dobranoc Kochani- nikt z nasz nie był w szczególnym szoku. Dobrze wiemy,że nasza babcia to rozrywkowa kobieta.

W końcu nastał czas konkursu. Trzymaliśmy kciuki za całą kadrę, lecz najbardziej za Andreasa.
Emocje jakie w nas były podczas całego konkursu były nie do opisania. Był stres, niepewność, a na końcu wielka radość. Strasznie nasz ucieszyło szóste miejsce Andreasa. Byłam taka szczęśliwa,że aż się popłakałam. Nie wiedziałam co najpierw zrobić zadzwonić do Andreasa czy wykrzyczeć całemu światu jaka jestem z Niego dumna. Z mojej radości wyrwał mnie dźwięk telefonu, spojrzałam na ekran. Byłam w niemałym szoku kiedy zobaczyłam,że dzwoni Werner Schuster.
-Cześć Lisa, mam dla Ciebie propozycję, w nagrodzie za dobre sprawowanie i dobry wynik  Andreas może dostać prezent. Wystarczy,że wsiądziesz w samolot i przylecisz do Rosji- byłam oszołomiona. Marzyłam o tym aby towarzyszyć Andreasowi podczas igrzysk.
- Jasne,że się zgadzam trenerze. Kiedy mam samolot?- zapytałam radośnie,
- Zabukowałem bilet na 13 lutego, ale mam jedną prośbę, nie pokazuj się Wellingerowi na oczy przed konkursem, po prostu ujawnij się po konkursie,że przyjechałaś. Nie chce go rozpraszać, dobrze wiesz, że on i tak słabo sobie radzi na dużych skoczniach.
-No dobrze, może jakoś wytrzymam, ale gdzie ja będę mieszkać?-zapytałam
-Załatwiłem Ci pokój w hotelu , koło naszego. Na pewno nie spotkasz wcześniej Andreasa, więc nie ma zagrożenia,że się dowie. Wszystko jest trzymane w tajemnicy, ze sztabu wiem tylko ja i nasz kierowca, który odbierze Cię z lotniska. Ja muszę teraz kończyć ale jakbyś miała jakieś pytania to dzwoń
-Dobrze, dziękuje- kończę połączenie i mówię bratu i Juli po co dzwonił trener.


Następnego dnia opuszczamy dom babci i udajemy się do Inzell. Dopiero w czasie podróży mogę porozmawiać z Andreasem, ponieważ wczoraj napisał,że idzie na konferencje i ma udzielać jakiś wywiadów, więc nie chciałam go potem męczyć. Przez te igrzyska mamy dla siebie coraz mniej czasu, dobrze,że będę mogła go odwiedzić.

 ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane,
jak widzicie w idealnym świecie zaczyna się coś psuć.
Co do kolejnego rozdziału to możecie sobie sprawdzić jak poszło Wellingerowi w rzeczywistości na dużej skoczni. Nie będę zmieniać wyniku, więc możecie się domyślić,że nie będzie zbyt kolorowo.
Do następnego, Buziaki :*

niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział 6

"Wspomnień czar: Pierwszy upadek"

6 styczeń 2013
Dziś odbywa się ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni. Dotychczas Andreasowi szło bardzo dobrze w turnieju. W niemieckich konkursach plasował się na dziesiątym i dziewiątym miejscu, a w Innsbrucku zajął 22 miejsce, dziś czas przyszedł na  Bischofshofen. W kwalifikacjach zajął bardzo dobre miejsce.
Seria konkursowa rozpoczyna się zgodnie z czasem więc razem z bratem z niecierpliwością czekamy na skok Wellingera.
W końcu nadchodzi czas na skok Andreasa. Mocno zaciskam kciuki kiedy zaczyna wybijać się z progu. Widzę,że mój brat też mocno kibicuje blondynowi. Zaczynam skakać jak głupia kiedy ląduje bardzo daleko, jednak mój entuzjazm stopniuje cisza na trybunach i widok na skoczni. Widzę jak Wellinger upada tuż po wylądowaniu.Przez moment czuję jakby moje serce przestało bić, widzę jak ratownic medyczni  podbiegają do Andreasa, na szczęście on podnosi się z ziemi.Jak najszybciej przeciskam się z Jakobem przez ludzi i podążam do miejsca , w którym jest Wellinger. 
ANDREAS  
Jaki ja jestem głupi, taki błąd, świetny skok i taka wpadka. Ten upadek to tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym do końca był skupiony to z pewnością miałbym miejsce w dziesiątce. Na szczęście nic mi się nie stało, ramię mnie tylko trochę boli ale to nic.Widzę jak w moim kierunku idzie Lisa z Jakobem. Szeroko otwieram ramiona, w które po chwili wtula się moja kochana szatynka.
-Wszystko w porządku, nic ci nie jest, coś cię boli?-pyta jak opętana.
-Nic mi nie jest. Wszystko jest ok-mówię i mocno ją przytulam. 
-To dobrze- mówi i całuje mnie w policzek. Mógłbym z nią tak stać do końca świata, ale muszę się szykować do drugiej serii , do której się dostałem pomimo upadku.
-Muszę iść się szykować do drugiej serii -oznajmiam i przytulam ją ostatni raz.
-Leć, powodzenia, trzymam kciuki- mówi i odchodzi. Szybkim krokiem zmierzam do domku naszej kadry.Wchodzę do środka i zaczynam się rozciągać, dopiero teraz rozumiem jak mnie to ramię boli. W pewnym momencie do domku wchodzi reszta kadry i trener.
-Wellinger zrobiłeś show- mówi Wank, patrzę na niego wzrokiem mordu.
-Dobra młody co Ci jest?- pyta trener.
-Nic- widzę podejrzliwie spojrzenie Wernera.
-Mnie nie oszukasz,co Cie boli-pyta ponownie.
-Ramię ale biorę udział w drugiej serii- oznajmiam stanowczo.
-Dobra, ale potem jedziesz na szczegółowe badania- mówi równie stanowczo jak ja.
-Ok- mówię, biorę narty, gogle, kask i zmierzam na w stronę wyciągu.
W drugiej serii lecę na odległość 130,5 metra. Nie jest to powalająca odległość ale pozwala mi na poprawienie swojej lokaty. Dziewiętnaste miejsce nie powala, ale nie jest złe. Po konkursie tak jak trener powiedział musiałem jechać z nim do szpitala diagnoza była prosta. Bardzo mocne stłuczenie.

Kilka tygodni później 
 Niestety upadek dał mi się we znaki. Reszta sezonu nie była dla mnie najlepszym czasem. Na szczęście mój związek i Lisy jeszcze, wtedy nie ucierpiał. 



"Rok szczęścia"

20 listopad 2013 
ANDREAS
 Budzę się wraz ze wschodem słońca.Delikatnie wychodzę z łóżka nie budząc przy tym jeszcze słodko śpiącej Lisy. Wykonuję poranną toaletę, ubieram się i schodzę do kuchni, gdzie przy stole siedzi moja siostra. Uśmiecham się do niej promiennie.
-Co ty taki dziś zadowolony?-pyta
-Dziś mija rok odkąd jestem z Lisą-mówię radośnie.
-Zapomniałam, ja zaraz się usuwam z domu więc macie cały dom dla siebie- oznajmia.
Moja kochana siostra nie widzi świata poza swoim chłopakiem. Tak ona i Jakob są razem. Cieszę się ich szczęściem. Bardzo skromnie przyznam,że mam w tym swój udział, ponieważ to właśnie podczas Turnieju Czterech Skoczni zaiskrzyło między nimi definitywnie. Może kiedy w skokach nie będzie mi wychodzić to założę biuro matrymonialne. Andreas jesteś geniuszem, achhh ta moja skromność.

Szybko ubieram kurtkę, buty i wychodzę z domu. Wsiadam do samochodu i ruszam w kierunku Ruhpolding aby kupić kwiaty dla Lisy. W drodze do kwiaciarni dzwoni trener.
-Witam trenerze- mówię
-Cześć, słuchaj młody jest organizowane przyjęcie przed inauguracją sezonu. Dziś na miejscu w Klingenthal około dwudziestej. Lepiej żebyś był, oczywiście z osobą towarzyszącą-oznajmia.
-Dobra to będziemy.
-No to świetnie-mówi i kończy połączenie.
Miała być impreza z kadrą, a będzie spotkanie na szczycie pod krawatami. Dlaczego Werner nam to robi?
Wchodzę do kwiaciarni i wybieram bukiet, pięknych, czerwonych róż.Wracając staje w piekarni i kupuję świeże pieczywo. W domu przygotowuję śniadanie dla mnie i Lisy.

LISA
Budzę się rano z ogromnym uśmiechem na twarzy. Zapowiada się piękny i zapewne mroźny dzień. Dziś mija równy rok odkąd jesteśmy parą z Wellingerem. Ciekawe czy pamiętał? Obracam się w bok i widzę ogromny bukiet róż na szafce nocnej. Uśmiecham się sama do siebie. Po chwili widzę jak Andreas wchodzi do pokoju i wnosi tacę ze śniadaniem.
-Cześć Kochanie- mówi w progu.
-Hej-podchodzi i siada koło mnie na łóżku.
-Pamiętałeś. Dziękuje kwiaty są piękne- mówię i całuję go w policzek.
-Przecież nie mógłbym zapomnieć-oznajmia i składa na moich ustach pocałunek.
-Postarałeś się- stwierdzam i pokazuje na kwiaty i śniadanie.
-Ktoś musiał, ja w przeciwieństwie do innych nie śpię do dziesiątej-mówi i uśmiecha się szeroko.
-Czepiasz się szczegółów-oznajmiam i bierzemy się za jedzenie śniadania. Niestety nasz romantyczny poranek nie trwa długo, ponieważ już około południa wyjeżdżamy do Klingenthal na inaugurację Pucharu Świata. Wiem,że teraz będziemy mieć mniej czasu dla siebie. Początek Pucharu Świata oznajmia ciągłe wyjazdy Andreasa, ale rozumiem,że dla niego skoki znaczą bardzo wiele i dla mnie też. Chcę aby się rozwijał aby osiągnął to o czym marzy. Zawsze mocno będę mu kibicować.
W podróży do Klingenthal towarzyszyli nam Andreas Wank i Severin Freund, przez co atmosfera w samochodzie była bardzo zabawna. Po kilkugodzinnej podróży przybyliśmy na miejsce.
Dwie godziny po przyjeździe, przygotowujemy się na przyjęcie z okazji rozpoczęcia sezonu. Jak na złość z każdego kraju ma być jeden skoczek i cały sztab. Werner stwierdził,że my jesteśmy najnormalniejszą parą i nie przyniesiemy mu wstydy. Kroczyliśmy razem z Andreasem do sali, w której miało odbyć się całe to sztywne przyjęcie.
-To będzie jakiś dramat-mówię do blondyna.
-Wiem, wiem. Zmyjemy się jak najszybciej. Zostaniemy tylko na tą oficjalną część, bankiet sobie odpuścimy.Jak tylko skończymy tę szopkę zbieramy się do pokoju.
-Jestem za.
- Kocham Cię bardzo.
-Ja ciebie też- tym o to miłym akcentem kończymy nasze rozmowy,ponieważ wchodzimy na salę, w której ma się odbyć spotkanie.

Całe przyjęcie jest bardzo nudne i panuje sztywna atmosfera. Zajmujemy z Andim miejsce koło niemieckiej kadry i zaczynamy słuchać różnych osobistości skoków narciarskich. Nie jesteśmy nawet minimalnie zainteresowani tymi wystąpieniami ale wyjść nam nie wypada więc przez kolejne dwie godziny siedzimy jak na skazaniu. Bardzo obszernie jest poruszany temat  Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w tym sezonie. Mam nadzieję,że cała Niemiecka drużyna powróci z nich ze złotymi krążkami na szyi.
Szybo zdążyłam zauważyć,że trenera też mało interesują te nudne przemówienia i wdałam się z nim w krótką pogawędkę na temat obecnej formy Andreasa. Werner twierdził,że jego forma jest na dobrym poziomie i na razie nic więcej od niego nie oczekuje. Ma nadzieje,że będzie się kręcił w pierwszej dwudziestce Pucharu Świata i to mu wystarczy. Zauważyłam,że  Wellinger jest swego rodzaju pupilkiem Schustera. Jak o tym wspomniałam trenerowi to powiedział  tylko,że mi się wydaje, lecz nie zaprzeczył. Wspomniał również,że wie iż Andreas kiedyś zostanie wielkim sportowcem i osiągnie dużo. Miejmy nadzieje,że tak kiedyś będzie.
Po trzech godzinach przemówień i różnorakich wystąpień nadszedł czas na bankiet. Postanowiliśmy wpić z Wellingerem po lampce szampana i niewidzialnie wymknąć się z przyjęcia. Wszystko poszło zgodnie z planem i szybko trafiliśmy do hotelowego pokoju.
-Jestem padnięta - powiedziałam ściągając z siebie suknię i wkładając jaką luźną bluzkę i dresy.
-Ja też. Nie wiem po co są tam zapraszani zawodnicy, przecież to nas w ogóle nie interesuje. Mamy po prostu dobrze skakać i już -mówi siłując się z czarnym krawatem- Jeszcze musimy się ubierać w to cholerstwo- zaczynam się śmiać i pomagam Andreasowi bo nie mogę już patrzeć jak biedactwo się męczy.

23 listopad  
Dziś pierwszy konkurs w nowym sezonie. Tak jak zwykle zaczynamy od konkursu drużynowego , do którego został powołany Andreas. Jestem bardzo szczęśliwa,że trener dał mu szansę, z pewnością ją wykorzysta.

Rywalizacja była zacięta i niezwykle ciekawa. Niemieccy skoczkowie niestety ulegli Słowenii i zajęli drugie miejsce. Cała kadra była bardzo zadowolona ze swoich wyników lecz pozostała w nich nutka goryczy,że nie wygrali przed własną publicznością. Ja osobiście byłam z nich bardzo dumna. Nie tylko z Wellingera, ale z całej kadry, ponieważ każdy z nich odwalił kawał dobrej roboty. 

Następny dzień 
Rywalizacja indywidualna zakończyła się dla Andreasa wyśmienicie. Uplasował się na drugim miejscu.  Jego sukces ucieszył zarówno fanów jak i całą kadrę. Sama skakałam z radości. Byłam pewna,że dla Andreasa to będzie dobry sezon. 


Nie wiedziałam jakie konsekwencje poniesie za sobą ten sezon 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane. 
Nadal cierpię na brak czasu. Byle do 17 czerwca i będzie dobrze. Mam nadzieję,że wytrzymacie z tym niedopracowaniem. 
Wrzucam dwa rozdziały jako jeden, ponieważ nie miałam czasu aby dokończyć ten o TCS. 
Przepraszam nawaliłam, obiecuję poprawę. 
Buziaki :*

środa, 1 czerwca 2016

Rozdział 5

Nowy rozdział pojawi się 12 czerwca!

"Wspomnień czar: Wielki sukces. Debiut i pierwsze podium."

24 listopad 2012
Stoję właśnie pod skocznią w Lillehammer wraz z Wankiem oczekując na drugi skok Wellingera. Sama nie mogę uwierzyć,że prowadzi po pierwszej serii. Każdy jest zaskoczony postawą blondyna. Niestety nawet nie mogłam mu pogratulować miejsca po pierwszej serii,ponieważ  poszedł na jakąś kontrole, a potem na drugą serię, więc nie było mowy o nawet chwilowym spotkaniu. 

Na górze pozostał już tylko Andreas, jak na razie Severin prowadzi, szybko przeszliśmy z Wankiem koło miejsca dla lidera, gdzie stał Freund. Cała nasza trójka mocno zacisnęła kciuki gdy Andreas wybił się z progu. Był to bardzo dobry skok ale na podium raczej nie wystarczy. Myślałam,że Welli będzie zły, a on podszedł do mnie w skowronkach i mocno mnie przytulił.
-Gratuluję kochanie- powiedziałam.
-Dziękuję, bez ciebie by się nie udało- powiedział i złożył pocałunek na moim policzku. Następnie pogratulował Severinowi i innym kolegom. Do  hotelu pojechałam z większą częścią kadry, pod skocznią zostali tylko Severin, trener i Andi. Z tego co wiem to  Wellinger ma udzielać jakiś wywiadów dlatego wróci później.

-Nadal nie mogę w to wierzyć. Taki debiut- powiedziałam kiedy leżałam na łóżku i przeglądałam interenet, a tam pełno informacji na temat blondyna.
-Każdy mu mówił,że ma potencjał- stwierdził z uśmiechem Wank- Chodź na kolację bo oni mogą wrócić późno.
Zeszliśmy z Andreasem do restauracji wraz z resztą ekipy, a po kolacji wróciliśmy do pokoi.Wellinger wrócił około dziewiątej wieczorem. 

-Hej- powiedział wchodząc do pokoju.
-Hej, nareszcie, myślałam,że już nie wrócicie- powiedziałam witając się z nim całusem w usta. 
-Też tak myślałem, sława to jest jednak męcząca- powiedział teatralnie,a ja zaczęłam się śmiać- Co tu tak cicho?-zapytał
-Wanka nie ma, poszedł do Richarda oglądać jakiś film i powiedział,że na noc nie wróci- oznajmiłam uśmiechając się do niego zalotnie. 
- Jakoś przeżyję tę stratę- powiedział podchodząc do mnie, czule mnie obejmując.

26 listopad 2012
Właśnie wychodzimy z samolotu, wita nas jakaś śnieżyca i mróz. Chyba nawet w Lillehammer było cieplej niż tu. Szybko przechodzimy kontrole i wychodzimy do terminalu. Od razu witają nas flesze aparatów i kamery. Na szczęście to trener udziela wszystkich wywiadów mówiąc, że zawodnicy są zmęczeni, po podróży. Prawie niezauważalnie przechodzimy  do miejsca gdzie czeka na nas mój brat. 
-Cześć- mówię,a ten debil przytula mnie jakby mnie rok nie widział.
-Hej- mówi i w końcu mnie puszcza, oczywiście już ja się nie liczę bo zauważył Wellingera.
-Stary  gratulację. Moja mama Cię uwielbia i bardzo polubiła skoki.  Zaprosiła już całą twoją rodzinę na kolacje dzisiaj,żeby uczcić twój sukces, ty też masz być- mówi i klepie go po ramieniu. Ja nie wierze moja mama już uwielbia mojego chłopaka choć jeszcze nie wie, że to mój chłopak. W drodze do domu przychodzi mi do głowy pewne pytanie, które muszę zadać naszemu kierowcy.
-Nie wygadałeś się mamie, że jesteśmy razem z Andim?-pytam mojego brata.
-Nie ale to nie znaczy,że się nie domyśla. Pewnie zrobi Ci w domu przesłuchanie- oznajmia i wraca do rozmowy z Wellingerem.

Szybko po podróży ogarniam się i zaczynam szykować na kolację, oczywiście moja mama nie daje mi spokoju i każe opowiadać jak było, co robiłam. Z tego stresu zaczyna mnie już boleć brzuch. Ustaliliśmy z Andreasem, że dziś wszystkim powiemy o tym,że jesteśmy razem. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.Oby nasi rodzice zaakceptowali zaistniałą sytuację.
Około 16 przyszła rodzina mojego chłopaka wraz z nim na czele. Andreas zajął miejsce koło mnie. Ja jak przystało na wzorową córkę pomogłam mamie przynieść potrawy. W oczekiwaniu na deser czułam dłoń Wellingera na moim kolanie, oczywiście mi to nie przeszkadzało poza tym, ze zauważyła to Julia, siostra blondyna, która siedziała koło mnie. 
-Czyli jesteście razem- powiedziała cicho, a ja nieznacznie spojrzałam na dłoń Andreas, która spoczywała w tym samym miejscu.
- Tak, dziś chcemy to wszystkim powiedzieć- mówię uśmiechając się do blondynki.
-Nie macie się czym przejmować,moja mama i tak już to podejrzewa  i jest zachwycena, wiec nie ma na co czekać.- patrzę na Julię, która wstaje i mówi- Proszę o chwilę uwagi, młodzi mają coś do zakomunikowania.- mówi i spogląda na nas. Już chcę coś powiedzieć, kiedy Andreas zabiera głos.
-Jesteśmy razem z Lisą, mamy nadzieję, że nie macie nic przeciwko-mówi ściskając moją dłoń.
- To samo chciałam powiedzieć- oznajmiłam i wszyscy wybuchli śmiechem.
-Nie mamy nic przeciwko- odezwali się moi rodzice,na co zawtórowała im mama Wellingera.
Reszta kolacji przebiegła w miłej atmosferze, po deserze dyskretnie poszliśmy do mojego pokoju.
-Ale się ciesze- powiedziałam i przylgnęłam do ust blondyna.
-Ja też. Dobrze,że nie pytali nas o żadne szczegóły- powiedział kiedy oderwałam się od jego ust.
-Bardzo dobrze, przecież nie powiemy im o tym,że spaliśmy już ze sobą.- Wiem ktoś może pomyśleć,że się śpieszymy ale po co mieliśmy czekać skoro byliśmy pewni. To była cudowna noc z cudownym chłopakiem. Cieszę się,że razem spędziliśmy swój pierwszy raz, zarówno w moim przypadku jak i Andreasa.

Około godziny 21 Andreas z rodziną wrócili do siebie do domu, a ja zaczęłam  przygotowywać się na jutro do szkoły. 

10 grudzień 2012
"Pierwsze  podium w Pucharze Świata  wschodzącej gwiazdy skoków narciarskich" taki oto nagłówek widzę na portalu sportowym, który przeglądam w drodze do szkoły. Andreas stanął pierwszy raz na podium właśnie wczoraj w Krasnej Polanie. Popłakałam się ze szczęścia, widząc Wellingera na podium.  Żałuję,że nie mogłam z nim tam być.  Skakałam pod sufit kiedy widziałam jak Andi się cieszy ,od razu do niego zadzwoniłam,żeby mu pogratulować, niestety z gratulacjami osobiście muszę czekać do popołudnia, ponieważ dopiero wtedy kadra wraca z zawodów. Na lotnisko oczywiście jadę z Julią, która bardzo często u nas bywa i bynajmniej nie odwiedza wtedy mnie. 

Cały dzień w szkole przyjmowałam jakieś gratulacje dla Wellingera, szybko się rozniosło ,że jesteśmy parą, a Andreas zdobył popularność. Nie powiem jestem trochę zazdrosna o to,że każda dziewczyna ślini się na jego widok ale wiem ,że nie mam powodów bo blondyn nie patrzy na inne dziewczyny tylko na mnie.

W końcu widzę blond czuprynę przedzierającą się przez ludzi, po chwili wpadam w jego silne ramiona i ginę w uścisku. 
-Jak dobrze,że już jesteś. Tęskniłam- mówię i całuję jego policzek.
-Ja też tęskniłem, to dla ciebie - mówi i podaje mi kwiaty.
-Jej jakie ładne, to są kwiaty z dekoracji?- pytam a on kiwa twierdząco głową- Dziękuję, myślałam,że rzucisz je jakieś fance-powiedziałam 
-No przecież daje je właśnie najważniejszej fance w moim życiu- mówi i mocno mnie przytula, a potem składa delikatny pocałunek na moich ustach.
-Ja też tu jestem -mówi Julia. Wellinger w końcu się odrywa ode mnie i wita się z siostrą.

Zaraz po powrocie z lotniska Andreas przychodzi do mnie,do domu żeby się uczyć. Niestety nie jest mu łatwo połączyć se sobą szkołę i skoki. Jeśli wyjeżdża to wiadomo, że w szkole go nie będzie. Przeważnie na zawody zabiera książki żeby się uczyć, więc jak wszyscy idą zwiedzać miasto to on idzie się uczyć.Mam bynajmniej pewność,że nie ogląda się za innymi panienkami ;)

23 grudzień
Dziś jest świetny dzień. Od rana chodzę w skowronkach. Już jutro Wigilia. W obecnej chwili kończę ubierać choinkę w swoim pokoju, niestety nie dane jest mi skończyć ponieważ do pokoju wparowuje właśnie Wellinger.
-Cześć- mówię i całuję go w policzek.
-Hej- mówi i mocno mnie przytula- Mam nadzieje,że nie masz planów na dziś- mówi szczerząc się do mnie.
-Nie, a co ty knujesz?-pytam 
-Jedziemy na zakupy po prezenty- mówi, a na moją twarz wpełza chytry uśmieszek- Dla Ciebie już kupiłem prezent, więc nie licz,że się dowiesz wcześniej niż jutro- mówi, a ja teatralnie się oburzam.
-Foch, też ci nie powiem co Ci kupiłam. Za ile jedziemy?- pytam 
-Za 20 minut, Julia nas zawiezie i potem z nią wrócimy bo ona jedzie spotkać się z jakąś koleżanką i wraca wieczorem, więc może zdążymy wyskoczyć jeszcze do kina- mówi i się do mnie uśmiecha.
-Ok, daj mi chwile.- mówię i całuję go przelotnie.
-Idę do Jakoba- oznajmia i wychodzi.
Andreas 
-Cześć stary- mówię i witam się z bratem Lisy uściskiem ręki.
-Siema. Co tam jak prezent?-pyta. Oczywiście tylko on jest wtajemniczony co kupuje szatynce. 
-No już załatwione, ale było ciężko, tłumaczyli,że miejsc nie ma w hotelu. Zadzwoniłem to trenera i miejsca się znalazły. Mówiąc miejsca mam na myśli jeszcze Ciebie- mówię i daje mu bilety na Turniej Czterech Skoczni.Widzę pełne zaskoczenie na jego twarzy .
 -Żartujesz stary- patrzy na mnie, a ja kiwam przecząco głową- Nie no dzięki- mówi
-Nie dziękuj tylko przygotuj się na zabawę będzie nieźle. Będziecie się przemieszczać z nami czyli z kadrą, jeszcze nie wiem jak będzie z pokojami , ale to się załatwi na miejscu, oczywiście Julia też jedzie.
-No stary nie wierzę. Dzięki za Julię też- mówi podekscytowany.Nic więcej nie mówię tylko uśmiecham się. Ciesze się,że moja siostra trafiła na Jakoba. Mam nadzieję, że im się ułoży.

 LISA
W galerii spędzamy cały dzień, do domu wracamy około 20:00. W super nastrojach wchodzimy do mnie do domu. Jest ciemno jakby nikogo nie było. Zostawiamy prezenty w przedpokoju i kierujemy się do kuchni, w której znajdujemy kartę z informacją "Rodzice pojechali do dziadków wrócą dopiero jutro rano, ja jestem na imprezie, nie czekaj na mnie. Jakob"
-Mamy cały dom dla siebie- mówię robiąc gorącą czekoladę- Zostaniesz na noc?-pytam
-Tak jasne- mówi i wychodzi do salonu.
Wieczór spędzamy przed telewizorem pod cieplutkim kocem. Około 22 poszliśmy do mojego pokoju. Poszłam wziąć szybki prysznic, a po mnie Andreas. Czekając na blondyna zaczęłam czytać książkę, nawet nie zauważyłam kiedy Wellinger leżał koło mnie.
-Masz zamiar teraz czytać książkę- zapytał z chytrym uśmieszkiem
- A masz dla mnie jakąś inną propozycję?-pytam odkładając książkę na szafkę nocną.
-Może- mówi i zaczyna całować moje ramię, szyje aż natrafia na usta. Szybkim ruchem siadam na nim okrakiem i sama zaczynam go całować.

24 grudzień 2012
Budzę się z uśmiechem na ustach, nieznacznie obracam się w bok i widzę śpiącego jeszcze Andreasa. Uśmiecham się sama do siebie kiedy widzę jak krzywi się i robi jakieś dziwne miny kiedy śpi. Powoli i delikatnie wychodzę z łóżka i szukam gdzieś na podłodze mojej piżamy. Kiedy w końcu odnajduję i zakładam na siebie ubranie, cichutko wychodzę z pokoju w celu zrobienia śniadania.W kuchni zastaję brata siedzącego przy stole.
-Widzę,że impreza się udała- mówię widząc jego niewyraźną minę.
-Oj udała się, nawet nie wiem jak wróciłem do domu ale to taki szczegół- mówi i się do mnie uśmiecha.
-Siostra a co ty taka happy z samego rana?-pyta.
-O tak jakoś.Mamy Wigilie, magia świąt na mnie tak działa- mówię, a w tedy do kuchni wchodzi Andreas.
-Myślałem,że ja tak na ciebie działam- podchodzi i całuje mój policzek, a następnie siada przy kuchennej wyspie.
-Chciałbyś- mówię i stawiam przed nimi zaparzoną przed chwilą kawę.
Po około godzinie Wellinger opuszcza mój dom i udaje się do siebie, a my z bratem zaczynamy ubierać choinkę w salonie. Rodzice wracają około południa i zaczynamy przygotowywać kolację Wigilijną.

Kolację spożywamy w bardzo wąskim gronie ja z Jakobem i rodzice. Niestety nie mogło być dziś z nami Wellingera, ponieważ zwaliła im się na głowę cała rodzina. Po życzeniach zasiedliśmy do kolacji. Oczywiście wszystko było przepyszne. Nigdy nie byłam jakąś fanką śpiewania kolęd ale raz w roku  mogę się poświęcić. W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany moment otwierania prezentów. Jako najmłodsza z rodziny musiałam rozdać każdemu prezenty. Delikatnie rozpakowywałam prezenty uważając na piękny papier świąteczny.Od brata dostałam zestaw kosmetyków które chciałam więc myślę,że maczał w tym palce Andreas bo to jemu o tym mówiłam. Od rodziców dostałam pieniądze i złotą bransoletkę. Po opadnięciu emocji związanych z prezentami siedzieliśmy w salonie słuchając świątecznych piosenek.
-Młoda mam dla ciebie jeszcze jeden prezent- zaczął mój brat.
-Przecież już dostałam od Ciebie prezent- mówię szeroko się uśmiechając
-Przecież nie mówię,że to ode mnie- mówi i podaje mi wielkie pudło zapakowane w papier, w srebrne renifery. Rozrywam papier i otwieram pudło.Nie wierzę własnym oczom w to co widzę.
Wyciągam z pudła białą torbę Michaela Korsa i w środku znajduję zegarek oraz portfel do kompletu. Przecież on zwariował, to musiało kosztować kupę kasy.Od razu się domyśliłam,że to od Andreasa. Prezent  był cudowny.
-Idę zadzwonić-mówię i biorę moje prezenty do mojego pokoju.W pokoju wszystko ostrożnie odkładam na łózko i wybieram numer Wellingera. Oczywiście odbiera już po pierwszym sygnale.
-Hej Kochanie- mówi, jestem pewna,że teraz szeroko się uśmiecha.
-Hej. Powiedz mi  jak ja mam Ci dziękować?-pytam
-Coś wymyślimy-odpowiada i się śmieje.
-Prezent jest śliczny dziękuję bardzo, teraz to ja muszę  dać Ci prezent.Może byś do mnie wpadł.-proponuję.
-A może pójdziemy na spacer.
-Ok. To u mnie pod furtką o 21-mówię i kończę połączenie.
Mam jakieś 15 minut żeby się cieplej ubrać, prezentu nie biorę, jak będziemy wracać to mu dam. Mam nadzieję, że prezent mu się spodoba. Szybko zbiegam na dół, zakładając bluzę mówię.
-Wychodzę na spacer z Andim, potem tu przyjdziemy.
Wychodzę na dwór i czuję przyjemne zimno na policzkach. Jest około pięć stopni mrozu, delikatne płatki śniegu spadają na dużą pokrywę śnieżną. Na ulicach świecą się kolorowe lampki świąteczne.Z każdej strony można poczuć tę magię świąt Bożego Narodzenia. Widzę jak z za rogu wyłania się postać Andreasa. Nie czekam aż podejdzie do mnie tylko z wielkim uśmiechem biegnę w jego kierunku i rzucam mu się na szyje.
-Dziękuję bardzo- szepczę mu do ucha.
-Nie masz za co- mówi i zaczyna mnie namiętnie całować.
-Mam debilu, przecież taki zestaw musiał kosztować majątek-mówię zeskakując z niego i łapię jego dłoń w swoją, ruszamy w bliżej nam nieokreślonym kierunku.
-To się nie liczy-mówi obejmując mnie ramieniem-Kocham Cię-składa pocałunek na moim policzku.
-Ja ciebie też. Prezent dostaniesz po spacerze, musisz do nas wpaść- oznajmiam.
-Ok- mówi radośnie.

Po spacerze wracamy do mojego domu gdzie Wellinger dostaje prezent. Nie mogłam się zdecydować co mu kupić więc poprosiłam brata o pomoc. Doradził mi żebym kupiła Andreasowi jakieś perfumy więc tak zrobiłam i do tego kupiłam mu zegarek, który chciał już od dłuższego czasu.
-Dziękuje skarbie, skąd wiedziałaś,że chce taki zegarek?-pyta.
-Intuicja-odpowiadam zabawnie.
-Mam nadzieje,że ja też mam tą intuicję i będziesz zadowolona-mówi i wyciąga kopertę.
-Co to jest -pytam i biorę przedmiot do ręki.
-Otwórz- powoli otwieram kopertę i znajduję w niej cztery bilety i akredytację na Turniej Czterech Skoczni. Nie wierzę, przecież nie było już wolnych miejsc.
-Dziękuję-mówię i wtulam się w niego.
-Nie masz za co przecież to mi jedziesz chyba kibicować- mówi i całuje mnie w głowę.
W takich chwilach człowiek czuje,że żyję.
Wiem,że nasza miłość nie ma wieloletniego stażu, wiem,że jesteśmy młodzi ale to nie zmienia faktu,że się kochamy.

Czas pokaże, że nie każda miłość jest doskonała...

 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ -------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Przepraszam za takie spóźnienie, rozdział nie pojawił się w weekend, ponieważ byłam na wycieczce szkolnej i nie miałam zbyt wiele, wolnego czasu. W zasadzie nic się nie zmieniło w sprawie wolnego czasu, dlatego też dodaje rozdział bardzo niedopracowany. Wyszedł czarno-biały , dosłownie.Nie mam nawet czasu aby ogarnąć czcionkę. Wybaczcie. Na wsze blogi  wpadnę w najbliższym czasie, kiedy znajdę czas.

Buziaki :*