niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział 6

"Wspomnień czar: Pierwszy upadek"

6 styczeń 2013
Dziś odbywa się ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni. Dotychczas Andreasowi szło bardzo dobrze w turnieju. W niemieckich konkursach plasował się na dziesiątym i dziewiątym miejscu, a w Innsbrucku zajął 22 miejsce, dziś czas przyszedł na  Bischofshofen. W kwalifikacjach zajął bardzo dobre miejsce.
Seria konkursowa rozpoczyna się zgodnie z czasem więc razem z bratem z niecierpliwością czekamy na skok Wellingera.
W końcu nadchodzi czas na skok Andreasa. Mocno zaciskam kciuki kiedy zaczyna wybijać się z progu. Widzę,że mój brat też mocno kibicuje blondynowi. Zaczynam skakać jak głupia kiedy ląduje bardzo daleko, jednak mój entuzjazm stopniuje cisza na trybunach i widok na skoczni. Widzę jak Wellinger upada tuż po wylądowaniu.Przez moment czuję jakby moje serce przestało bić, widzę jak ratownic medyczni  podbiegają do Andreasa, na szczęście on podnosi się z ziemi.Jak najszybciej przeciskam się z Jakobem przez ludzi i podążam do miejsca , w którym jest Wellinger. 
ANDREAS  
Jaki ja jestem głupi, taki błąd, świetny skok i taka wpadka. Ten upadek to tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym do końca był skupiony to z pewnością miałbym miejsce w dziesiątce. Na szczęście nic mi się nie stało, ramię mnie tylko trochę boli ale to nic.Widzę jak w moim kierunku idzie Lisa z Jakobem. Szeroko otwieram ramiona, w które po chwili wtula się moja kochana szatynka.
-Wszystko w porządku, nic ci nie jest, coś cię boli?-pyta jak opętana.
-Nic mi nie jest. Wszystko jest ok-mówię i mocno ją przytulam. 
-To dobrze- mówi i całuje mnie w policzek. Mógłbym z nią tak stać do końca świata, ale muszę się szykować do drugiej serii , do której się dostałem pomimo upadku.
-Muszę iść się szykować do drugiej serii -oznajmiam i przytulam ją ostatni raz.
-Leć, powodzenia, trzymam kciuki- mówi i odchodzi. Szybkim krokiem zmierzam do domku naszej kadry.Wchodzę do środka i zaczynam się rozciągać, dopiero teraz rozumiem jak mnie to ramię boli. W pewnym momencie do domku wchodzi reszta kadry i trener.
-Wellinger zrobiłeś show- mówi Wank, patrzę na niego wzrokiem mordu.
-Dobra młody co Ci jest?- pyta trener.
-Nic- widzę podejrzliwie spojrzenie Wernera.
-Mnie nie oszukasz,co Cie boli-pyta ponownie.
-Ramię ale biorę udział w drugiej serii- oznajmiam stanowczo.
-Dobra, ale potem jedziesz na szczegółowe badania- mówi równie stanowczo jak ja.
-Ok- mówię, biorę narty, gogle, kask i zmierzam na w stronę wyciągu.
W drugiej serii lecę na odległość 130,5 metra. Nie jest to powalająca odległość ale pozwala mi na poprawienie swojej lokaty. Dziewiętnaste miejsce nie powala, ale nie jest złe. Po konkursie tak jak trener powiedział musiałem jechać z nim do szpitala diagnoza była prosta. Bardzo mocne stłuczenie.

Kilka tygodni później 
 Niestety upadek dał mi się we znaki. Reszta sezonu nie była dla mnie najlepszym czasem. Na szczęście mój związek i Lisy jeszcze, wtedy nie ucierpiał. 



"Rok szczęścia"

20 listopad 2013 
ANDREAS
 Budzę się wraz ze wschodem słońca.Delikatnie wychodzę z łóżka nie budząc przy tym jeszcze słodko śpiącej Lisy. Wykonuję poranną toaletę, ubieram się i schodzę do kuchni, gdzie przy stole siedzi moja siostra. Uśmiecham się do niej promiennie.
-Co ty taki dziś zadowolony?-pyta
-Dziś mija rok odkąd jestem z Lisą-mówię radośnie.
-Zapomniałam, ja zaraz się usuwam z domu więc macie cały dom dla siebie- oznajmia.
Moja kochana siostra nie widzi świata poza swoim chłopakiem. Tak ona i Jakob są razem. Cieszę się ich szczęściem. Bardzo skromnie przyznam,że mam w tym swój udział, ponieważ to właśnie podczas Turnieju Czterech Skoczni zaiskrzyło między nimi definitywnie. Może kiedy w skokach nie będzie mi wychodzić to założę biuro matrymonialne. Andreas jesteś geniuszem, achhh ta moja skromność.

Szybko ubieram kurtkę, buty i wychodzę z domu. Wsiadam do samochodu i ruszam w kierunku Ruhpolding aby kupić kwiaty dla Lisy. W drodze do kwiaciarni dzwoni trener.
-Witam trenerze- mówię
-Cześć, słuchaj młody jest organizowane przyjęcie przed inauguracją sezonu. Dziś na miejscu w Klingenthal około dwudziestej. Lepiej żebyś był, oczywiście z osobą towarzyszącą-oznajmia.
-Dobra to będziemy.
-No to świetnie-mówi i kończy połączenie.
Miała być impreza z kadrą, a będzie spotkanie na szczycie pod krawatami. Dlaczego Werner nam to robi?
Wchodzę do kwiaciarni i wybieram bukiet, pięknych, czerwonych róż.Wracając staje w piekarni i kupuję świeże pieczywo. W domu przygotowuję śniadanie dla mnie i Lisy.

LISA
Budzę się rano z ogromnym uśmiechem na twarzy. Zapowiada się piękny i zapewne mroźny dzień. Dziś mija równy rok odkąd jesteśmy parą z Wellingerem. Ciekawe czy pamiętał? Obracam się w bok i widzę ogromny bukiet róż na szafce nocnej. Uśmiecham się sama do siebie. Po chwili widzę jak Andreas wchodzi do pokoju i wnosi tacę ze śniadaniem.
-Cześć Kochanie- mówi w progu.
-Hej-podchodzi i siada koło mnie na łóżku.
-Pamiętałeś. Dziękuje kwiaty są piękne- mówię i całuję go w policzek.
-Przecież nie mógłbym zapomnieć-oznajmia i składa na moich ustach pocałunek.
-Postarałeś się- stwierdzam i pokazuje na kwiaty i śniadanie.
-Ktoś musiał, ja w przeciwieństwie do innych nie śpię do dziesiątej-mówi i uśmiecha się szeroko.
-Czepiasz się szczegółów-oznajmiam i bierzemy się za jedzenie śniadania. Niestety nasz romantyczny poranek nie trwa długo, ponieważ już około południa wyjeżdżamy do Klingenthal na inaugurację Pucharu Świata. Wiem,że teraz będziemy mieć mniej czasu dla siebie. Początek Pucharu Świata oznajmia ciągłe wyjazdy Andreasa, ale rozumiem,że dla niego skoki znaczą bardzo wiele i dla mnie też. Chcę aby się rozwijał aby osiągnął to o czym marzy. Zawsze mocno będę mu kibicować.
W podróży do Klingenthal towarzyszyli nam Andreas Wank i Severin Freund, przez co atmosfera w samochodzie była bardzo zabawna. Po kilkugodzinnej podróży przybyliśmy na miejsce.
Dwie godziny po przyjeździe, przygotowujemy się na przyjęcie z okazji rozpoczęcia sezonu. Jak na złość z każdego kraju ma być jeden skoczek i cały sztab. Werner stwierdził,że my jesteśmy najnormalniejszą parą i nie przyniesiemy mu wstydy. Kroczyliśmy razem z Andreasem do sali, w której miało odbyć się całe to sztywne przyjęcie.
-To będzie jakiś dramat-mówię do blondyna.
-Wiem, wiem. Zmyjemy się jak najszybciej. Zostaniemy tylko na tą oficjalną część, bankiet sobie odpuścimy.Jak tylko skończymy tę szopkę zbieramy się do pokoju.
-Jestem za.
- Kocham Cię bardzo.
-Ja ciebie też- tym o to miłym akcentem kończymy nasze rozmowy,ponieważ wchodzimy na salę, w której ma się odbyć spotkanie.

Całe przyjęcie jest bardzo nudne i panuje sztywna atmosfera. Zajmujemy z Andim miejsce koło niemieckiej kadry i zaczynamy słuchać różnych osobistości skoków narciarskich. Nie jesteśmy nawet minimalnie zainteresowani tymi wystąpieniami ale wyjść nam nie wypada więc przez kolejne dwie godziny siedzimy jak na skazaniu. Bardzo obszernie jest poruszany temat  Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w tym sezonie. Mam nadzieję,że cała Niemiecka drużyna powróci z nich ze złotymi krążkami na szyi.
Szybo zdążyłam zauważyć,że trenera też mało interesują te nudne przemówienia i wdałam się z nim w krótką pogawędkę na temat obecnej formy Andreasa. Werner twierdził,że jego forma jest na dobrym poziomie i na razie nic więcej od niego nie oczekuje. Ma nadzieje,że będzie się kręcił w pierwszej dwudziestce Pucharu Świata i to mu wystarczy. Zauważyłam,że  Wellinger jest swego rodzaju pupilkiem Schustera. Jak o tym wspomniałam trenerowi to powiedział  tylko,że mi się wydaje, lecz nie zaprzeczył. Wspomniał również,że wie iż Andreas kiedyś zostanie wielkim sportowcem i osiągnie dużo. Miejmy nadzieje,że tak kiedyś będzie.
Po trzech godzinach przemówień i różnorakich wystąpień nadszedł czas na bankiet. Postanowiliśmy wpić z Wellingerem po lampce szampana i niewidzialnie wymknąć się z przyjęcia. Wszystko poszło zgodnie z planem i szybko trafiliśmy do hotelowego pokoju.
-Jestem padnięta - powiedziałam ściągając z siebie suknię i wkładając jaką luźną bluzkę i dresy.
-Ja też. Nie wiem po co są tam zapraszani zawodnicy, przecież to nas w ogóle nie interesuje. Mamy po prostu dobrze skakać i już -mówi siłując się z czarnym krawatem- Jeszcze musimy się ubierać w to cholerstwo- zaczynam się śmiać i pomagam Andreasowi bo nie mogę już patrzeć jak biedactwo się męczy.

23 listopad  
Dziś pierwszy konkurs w nowym sezonie. Tak jak zwykle zaczynamy od konkursu drużynowego , do którego został powołany Andreas. Jestem bardzo szczęśliwa,że trener dał mu szansę, z pewnością ją wykorzysta.

Rywalizacja była zacięta i niezwykle ciekawa. Niemieccy skoczkowie niestety ulegli Słowenii i zajęli drugie miejsce. Cała kadra była bardzo zadowolona ze swoich wyników lecz pozostała w nich nutka goryczy,że nie wygrali przed własną publicznością. Ja osobiście byłam z nich bardzo dumna. Nie tylko z Wellingera, ale z całej kadry, ponieważ każdy z nich odwalił kawał dobrej roboty. 

Następny dzień 
Rywalizacja indywidualna zakończyła się dla Andreasa wyśmienicie. Uplasował się na drugim miejscu.  Jego sukces ucieszył zarówno fanów jak i całą kadrę. Sama skakałam z radości. Byłam pewna,że dla Andreasa to będzie dobry sezon. 


Nie wiedziałam jakie konsekwencje poniesie za sobą ten sezon 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane. 
Nadal cierpię na brak czasu. Byle do 17 czerwca i będzie dobrze. Mam nadzieję,że wytrzymacie z tym niedopracowaniem. 
Wrzucam dwa rozdziały jako jeden, ponieważ nie miałam czasu aby dokończyć ten o TCS. 
Przepraszam nawaliłam, obiecuję poprawę. 
Buziaki :*

8 komentarzy:

  1. eh, ta końcówka, szczególnie to, co jest napisane kursywą...naprawdę mnie zaniepokoiło. i ten upadek Andiego... eh ;;
    jeny, Welinga... w dupie Ci się poprzewracało, aby tak się zachowywać wobec takiej cudownej dziewczyny jak Lisa <3
    czekam na kolejny, pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta końcówka... Uwielbiam. ♥♥♥
    PS Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochana :*
    Konsekwencje sezonu, już chyba wiadomo,że dobrych konsekwencji to nie przyniesie.
    Jeszcze ten upadek Wellingera. a jene
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ;)
    Nadal taka sielanka.. aż strach pomyśleć, co się będzie działo dalej. Kurczę.. ogromnie mnie ciekawi, co odwali temu Wellingerowi. Na razie taki kochany.. No idealna para ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :))
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Jak dla mnie rozdział jest świetny, więc powinnaś być z siebie zadowolona :)
    Na razie wszystko niby jest cudne i sielankowe, ale długo na pewno tak nie będzie. Ta końcówka lekko mnie niepokoi...
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Na samym stracie przepraszam, że zjawiam się dopiero teraz. :( Zapewniam, że wszystko nadrobiłam! :D
    Co do powyższego rozdziału to jest bardzo ciekawy. :)
    Podoba mi się to sielskie życie. :) Widać, że para jest szczęśliwa i że ma się doskonale. ♥ Choć, mam wrażenie, ze za długo to to nie potrwa. ;)
    Cóż, z niecierpliwością czekam na następny. ^^
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejo! ;D
    I gitara xD Widzę, że wszystko układa się pomyślnie dla naszych bohaterów. xD No, przynajmniej na razie, bo końcówka naprawdę intryguje. :D
    Ciekawe co wymyśliłaś dla nas w dalszej części tej historii! :D
    Zapraszam też do siebie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka!
    Wciąż wszystko gra u Andreasa i Lisy, ale zapomnieć nam nie dajesz o tym, co ma nadejść.
    Ten rozdział trochę taki bardziej konkursowy, choć uroczo opisałaś fragment o rocznicy ich związku.
    Oczywiście przepraszam, że pojawiłam się z opóźnieniem :-(
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń