Nowy rozdział pojawi się 12 czerwca!
"Wspomnień czar: Wielki sukces. Debiut i pierwsze podium."
24 listopad 2012
Stoję
właśnie pod skocznią w Lillehammer wraz z Wankiem oczekując na drugi
skok Wellingera. Sama nie mogę uwierzyć,że prowadzi po pierwszej serii.
Każdy jest zaskoczony postawą blondyna. Niestety nawet nie mogłam mu
pogratulować miejsca po pierwszej serii,ponieważ poszedł na jakąś kontrole, a
potem na drugą serię, więc nie było mowy o nawet chwilowym spotkaniu.
Na górze pozostał już tylko Andreas, jak na razie Severin prowadzi, szybko przeszliśmy z Wankiem koło miejsca dla lidera, gdzie stał Freund. Cała nasza trójka mocno zacisnęła kciuki gdy Andreas wybił się z progu. Był to bardzo dobry skok ale na podium raczej nie wystarczy. Myślałam,że Welli będzie zły, a on podszedł do mnie w skowronkach i mocno mnie przytulił.
Na górze pozostał już tylko Andreas, jak na razie Severin prowadzi, szybko przeszliśmy z Wankiem koło miejsca dla lidera, gdzie stał Freund. Cała nasza trójka mocno zacisnęła kciuki gdy Andreas wybił się z progu. Był to bardzo dobry skok ale na podium raczej nie wystarczy. Myślałam,że Welli będzie zły, a on podszedł do mnie w skowronkach i mocno mnie przytulił.
-Gratuluję kochanie- powiedziałam.
-Dziękuję,
bez ciebie by się nie udało- powiedział i złożył pocałunek na moim
policzku. Następnie pogratulował Severinowi i innym kolegom. Do hotelu
pojechałam z większą częścią kadry, pod skocznią zostali tylko Severin,
trener i Andi. Z tego co wiem to Wellinger ma udzielać jakiś wywiadów
dlatego wróci później.
-Nadal nie mogę w to wierzyć. Taki debiut- powiedziałam kiedy leżałam na łóżku i przeglądałam interenet, a tam pełno informacji na temat blondyna.
-Każdy mu mówił,że ma potencjał- stwierdził z uśmiechem Wank- Chodź na kolację bo oni mogą wrócić późno.
Zeszliśmy z Andreasem do restauracji wraz z resztą ekipy, a po kolacji wróciliśmy do pokoi.Wellinger wrócił około dziewiątej wieczorem.
-Hej- powiedział wchodząc do pokoju.
-Hej, nareszcie, myślałam,że już nie wrócicie- powiedziałam witając się z nim całusem w usta.
-Też tak myślałem, sława to jest jednak męcząca- powiedział teatralnie,a ja zaczęłam się śmiać- Co tu tak cicho?-zapytał
-Wanka nie ma, poszedł do Richarda oglądać jakiś film i powiedział,że na noc nie wróci- oznajmiłam uśmiechając się do niego zalotnie.
- Jakoś przeżyję tę stratę- powiedział podchodząc do mnie, czule mnie obejmując.
26 listopad 2012
Właśnie wychodzimy z samolotu, wita nas jakaś śnieżyca i mróz. Chyba nawet w Lillehammer było cieplej niż tu. Szybko przechodzimy kontrole i wychodzimy do terminalu. Od razu witają nas flesze aparatów i kamery. Na szczęście to trener udziela wszystkich wywiadów mówiąc, że zawodnicy są zmęczeni, po podróży. Prawie niezauważalnie przechodzimy do miejsca gdzie czeka na nas mój brat.
-Cześć- mówię,a ten debil przytula mnie jakby mnie rok nie widział.
-Hej- mówi i w końcu mnie puszcza, oczywiście już ja się nie liczę bo zauważył Wellingera.
-Stary gratulację. Moja mama Cię uwielbia i bardzo polubiła skoki. Zaprosiła już całą twoją rodzinę na kolacje dzisiaj,żeby uczcić twój sukces, ty też masz być- mówi i klepie go po ramieniu. Ja nie wierze moja mama już uwielbia mojego chłopaka choć jeszcze nie wie, że to mój chłopak. W drodze do domu przychodzi mi do głowy pewne pytanie, które muszę zadać naszemu kierowcy.
-Nie wygadałeś się mamie, że jesteśmy razem z Andim?-pytam mojego brata.
-Nie ale to nie znaczy,że się nie domyśla. Pewnie zrobi Ci w domu przesłuchanie- oznajmia i wraca do rozmowy z Wellingerem.
Szybko po podróży ogarniam się i zaczynam szykować na kolację, oczywiście moja mama nie daje mi spokoju i każe opowiadać jak było, co robiłam. Z tego stresu zaczyna mnie już boleć brzuch. Ustaliliśmy z Andreasem, że dziś wszystkim powiemy o tym,że jesteśmy razem. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.Oby nasi rodzice zaakceptowali zaistniałą sytuację.
Około 16 przyszła rodzina mojego chłopaka wraz z nim na czele. Andreas zajął miejsce koło mnie. Ja jak przystało na wzorową córkę pomogłam mamie przynieść potrawy. W oczekiwaniu na deser czułam dłoń Wellingera na moim kolanie, oczywiście mi to nie przeszkadzało poza tym, ze zauważyła to Julia, siostra blondyna, która siedziała koło mnie.
-Czyli jesteście razem- powiedziała cicho, a ja nieznacznie spojrzałam na dłoń Andreas, która spoczywała w tym samym miejscu.
- Tak, dziś chcemy to wszystkim powiedzieć- mówię uśmiechając się do blondynki.
-Nie macie się czym przejmować,moja mama i tak już to podejrzewa i jest zachwycena, wiec nie ma na co czekać.- patrzę na Julię, która wstaje i mówi- Proszę o chwilę uwagi, młodzi mają coś do zakomunikowania.- mówi i spogląda na nas. Już chcę coś powiedzieć, kiedy Andreas zabiera głos.
-Jesteśmy razem z Lisą, mamy nadzieję, że nie macie nic przeciwko-mówi ściskając moją dłoń.
- To samo chciałam powiedzieć- oznajmiłam i wszyscy wybuchli śmiechem.
-Nie mamy nic przeciwko- odezwali się moi rodzice,na co zawtórowała im mama Wellingera.
Reszta kolacji przebiegła w miłej atmosferze, po deserze dyskretnie poszliśmy do mojego pokoju.
-Ale się ciesze- powiedziałam i przylgnęłam do ust blondyna.
-Ja też. Dobrze,że nie pytali nas o żadne szczegóły- powiedział kiedy oderwałam się od jego ust.
-Bardzo dobrze, przecież nie powiemy im o tym,że spaliśmy już ze sobą.- Wiem ktoś może pomyśleć,że się śpieszymy ale po co mieliśmy czekać skoro byliśmy pewni. To była cudowna noc z cudownym chłopakiem. Cieszę się,że razem spędziliśmy swój pierwszy raz, zarówno w moim przypadku jak i Andreasa.
Około godziny 21 Andreas z rodziną wrócili do siebie do domu, a ja zaczęłam przygotowywać się na jutro do szkoły.
-Nadal nie mogę w to wierzyć. Taki debiut- powiedziałam kiedy leżałam na łóżku i przeglądałam interenet, a tam pełno informacji na temat blondyna.
-Każdy mu mówił,że ma potencjał- stwierdził z uśmiechem Wank- Chodź na kolację bo oni mogą wrócić późno.
Zeszliśmy z Andreasem do restauracji wraz z resztą ekipy, a po kolacji wróciliśmy do pokoi.Wellinger wrócił około dziewiątej wieczorem.
-Hej- powiedział wchodząc do pokoju.
-Hej, nareszcie, myślałam,że już nie wrócicie- powiedziałam witając się z nim całusem w usta.
-Też tak myślałem, sława to jest jednak męcząca- powiedział teatralnie,a ja zaczęłam się śmiać- Co tu tak cicho?-zapytał
-Wanka nie ma, poszedł do Richarda oglądać jakiś film i powiedział,że na noc nie wróci- oznajmiłam uśmiechając się do niego zalotnie.
- Jakoś przeżyję tę stratę- powiedział podchodząc do mnie, czule mnie obejmując.
26 listopad 2012
Właśnie wychodzimy z samolotu, wita nas jakaś śnieżyca i mróz. Chyba nawet w Lillehammer było cieplej niż tu. Szybko przechodzimy kontrole i wychodzimy do terminalu. Od razu witają nas flesze aparatów i kamery. Na szczęście to trener udziela wszystkich wywiadów mówiąc, że zawodnicy są zmęczeni, po podróży. Prawie niezauważalnie przechodzimy do miejsca gdzie czeka na nas mój brat.
-Cześć- mówię,a ten debil przytula mnie jakby mnie rok nie widział.
-Hej- mówi i w końcu mnie puszcza, oczywiście już ja się nie liczę bo zauważył Wellingera.
-Stary gratulację. Moja mama Cię uwielbia i bardzo polubiła skoki. Zaprosiła już całą twoją rodzinę na kolacje dzisiaj,żeby uczcić twój sukces, ty też masz być- mówi i klepie go po ramieniu. Ja nie wierze moja mama już uwielbia mojego chłopaka choć jeszcze nie wie, że to mój chłopak. W drodze do domu przychodzi mi do głowy pewne pytanie, które muszę zadać naszemu kierowcy.
-Nie wygadałeś się mamie, że jesteśmy razem z Andim?-pytam mojego brata.
-Nie ale to nie znaczy,że się nie domyśla. Pewnie zrobi Ci w domu przesłuchanie- oznajmia i wraca do rozmowy z Wellingerem.
Szybko po podróży ogarniam się i zaczynam szykować na kolację, oczywiście moja mama nie daje mi spokoju i każe opowiadać jak było, co robiłam. Z tego stresu zaczyna mnie już boleć brzuch. Ustaliliśmy z Andreasem, że dziś wszystkim powiemy o tym,że jesteśmy razem. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.Oby nasi rodzice zaakceptowali zaistniałą sytuację.
Około 16 przyszła rodzina mojego chłopaka wraz z nim na czele. Andreas zajął miejsce koło mnie. Ja jak przystało na wzorową córkę pomogłam mamie przynieść potrawy. W oczekiwaniu na deser czułam dłoń Wellingera na moim kolanie, oczywiście mi to nie przeszkadzało poza tym, ze zauważyła to Julia, siostra blondyna, która siedziała koło mnie.
-Czyli jesteście razem- powiedziała cicho, a ja nieznacznie spojrzałam na dłoń Andreas, która spoczywała w tym samym miejscu.
- Tak, dziś chcemy to wszystkim powiedzieć- mówię uśmiechając się do blondynki.
-Nie macie się czym przejmować,moja mama i tak już to podejrzewa i jest zachwycena, wiec nie ma na co czekać.- patrzę na Julię, która wstaje i mówi- Proszę o chwilę uwagi, młodzi mają coś do zakomunikowania.- mówi i spogląda na nas. Już chcę coś powiedzieć, kiedy Andreas zabiera głos.
-Jesteśmy razem z Lisą, mamy nadzieję, że nie macie nic przeciwko-mówi ściskając moją dłoń.
- To samo chciałam powiedzieć- oznajmiłam i wszyscy wybuchli śmiechem.
-Nie mamy nic przeciwko- odezwali się moi rodzice,na co zawtórowała im mama Wellingera.
Reszta kolacji przebiegła w miłej atmosferze, po deserze dyskretnie poszliśmy do mojego pokoju.
-Ale się ciesze- powiedziałam i przylgnęłam do ust blondyna.
-Ja też. Dobrze,że nie pytali nas o żadne szczegóły- powiedział kiedy oderwałam się od jego ust.
-Bardzo dobrze, przecież nie powiemy im o tym,że spaliśmy już ze sobą.- Wiem ktoś może pomyśleć,że się śpieszymy ale po co mieliśmy czekać skoro byliśmy pewni. To była cudowna noc z cudownym chłopakiem. Cieszę się,że razem spędziliśmy swój pierwszy raz, zarówno w moim przypadku jak i Andreasa.
Około godziny 21 Andreas z rodziną wrócili do siebie do domu, a ja zaczęłam przygotowywać się na jutro do szkoły.
10 grudzień 2012
"Pierwsze podium w Pucharze Świata wschodzącej gwiazdy skoków narciarskich"
taki oto nagłówek widzę na portalu sportowym, który przeglądam w drodze
do szkoły. Andreas stanął pierwszy raz na podium właśnie wczoraj w
Krasnej Polanie. Popłakałam się ze szczęścia, widząc Wellingera na podium. Żałuję,że nie mogłam z nim tam być. Skakałam pod sufit kiedy widziałam jak Andi
się cieszy ,od razu do niego zadzwoniłam,żeby mu
pogratulować, niestety z gratulacjami osobiście muszę czekać do
popołudnia, ponieważ dopiero wtedy kadra wraca z zawodów. Na lotnisko
oczywiście jadę z Julią, która bardzo często u nas bywa i bynajmniej nie odwiedza wtedy mnie.
Cały
dzień w szkole przyjmowałam jakieś gratulacje dla Wellingera, szybko
się rozniosło ,że jesteśmy parą, a Andreas zdobył popularność.
Nie powiem jestem trochę zazdrosna o to,że każda dziewczyna ślini się
na jego widok ale wiem ,że nie mam powodów bo blondyn nie patrzy na
inne dziewczyny tylko na mnie.
W końcu widzę blond czuprynę przedzierającą się przez ludzi, po chwili wpadam w jego silne ramiona i ginę w uścisku.
-Jak dobrze,że już jesteś. Tęskniłam- mówię i całuję jego policzek.
-Ja też tęskniłem, to dla ciebie - mówi i podaje mi kwiaty.
-Jej
jakie ładne, to są kwiaty z dekoracji?- pytam a on kiwa twierdząco głową-
Dziękuję, myślałam,że rzucisz je jakieś fance-powiedziałam
-No
przecież daje je właśnie najważniejszej fance w moim życiu- mówi i
mocno mnie przytula, a potem składa delikatny pocałunek na moich ustach.
-Ja też tu jestem -mówi Julia. Wellinger w końcu się odrywa ode mnie i wita się z siostrą.
Zaraz po powrocie z lotniska Andreas przychodzi do mnie,do domu żeby się uczyć. Niestety nie jest mu łatwo połączyć se sobą szkołę i skoki. Jeśli wyjeżdża to wiadomo, że w szkole go nie będzie. Przeważnie na zawody zabiera książki żeby się uczyć, więc jak wszyscy idą zwiedzać miasto to on idzie się uczyć.Mam bynajmniej pewność,że nie ogląda się za innymi panienkami ;)
23 grudzień
Dziś jest świetny dzień. Od rana chodzę w skowronkach. Już jutro Wigilia. W obecnej chwili kończę ubierać choinkę w swoim pokoju, niestety nie dane jest mi skończyć ponieważ do pokoju wparowuje właśnie Wellinger.
-Cześć- mówię i całuję go w policzek.
-Hej- mówi i mocno mnie przytula- Mam nadzieje,że nie masz planów na dziś- mówi szczerząc się do mnie.
-Nie, a co ty knujesz?-pytam
-Jedziemy na zakupy po prezenty- mówi, a na moją twarz wpełza chytry uśmieszek- Dla Ciebie już kupiłem prezent, więc nie licz,że się dowiesz wcześniej niż jutro- mówi, a ja teatralnie się oburzam.
-Foch, też ci nie powiem co Ci kupiłam. Za ile jedziemy?- pytam
-Za 20 minut, Julia nas zawiezie i potem z nią wrócimy bo ona jedzie spotkać się z jakąś koleżanką i wraca wieczorem, więc może zdążymy wyskoczyć jeszcze do kina- mówi i się do mnie uśmiecha.
-Ok, daj mi chwile.- mówię i całuję go przelotnie.
-Idę do Jakoba- oznajmia i wychodzi.
Zaraz po powrocie z lotniska Andreas przychodzi do mnie,do domu żeby się uczyć. Niestety nie jest mu łatwo połączyć se sobą szkołę i skoki. Jeśli wyjeżdża to wiadomo, że w szkole go nie będzie. Przeważnie na zawody zabiera książki żeby się uczyć, więc jak wszyscy idą zwiedzać miasto to on idzie się uczyć.Mam bynajmniej pewność,że nie ogląda się za innymi panienkami ;)
23 grudzień
Dziś jest świetny dzień. Od rana chodzę w skowronkach. Już jutro Wigilia. W obecnej chwili kończę ubierać choinkę w swoim pokoju, niestety nie dane jest mi skończyć ponieważ do pokoju wparowuje właśnie Wellinger.
-Cześć- mówię i całuję go w policzek.
-Hej- mówi i mocno mnie przytula- Mam nadzieje,że nie masz planów na dziś- mówi szczerząc się do mnie.
-Nie, a co ty knujesz?-pytam
-Jedziemy na zakupy po prezenty- mówi, a na moją twarz wpełza chytry uśmieszek- Dla Ciebie już kupiłem prezent, więc nie licz,że się dowiesz wcześniej niż jutro- mówi, a ja teatralnie się oburzam.
-Foch, też ci nie powiem co Ci kupiłam. Za ile jedziemy?- pytam
-Za 20 minut, Julia nas zawiezie i potem z nią wrócimy bo ona jedzie spotkać się z jakąś koleżanką i wraca wieczorem, więc może zdążymy wyskoczyć jeszcze do kina- mówi i się do mnie uśmiecha.
-Ok, daj mi chwile.- mówię i całuję go przelotnie.
-Idę do Jakoba- oznajmia i wychodzi.
Andreas
-Cześć stary- mówię i witam się z bratem Lisy uściskiem ręki.
-Siema. Co tam jak prezent?-pyta. Oczywiście tylko on jest wtajemniczony co kupuje szatynce.
-No
już załatwione, ale było ciężko, tłumaczyli,że miejsc nie ma w hotelu.
Zadzwoniłem to trenera i miejsca się znalazły. Mówiąc miejsca mam na
myśli jeszcze Ciebie- mówię i daje mu bilety na Turniej Czterech
Skoczni.Widzę pełne zaskoczenie na jego twarzy .
-Żartujesz stary- patrzy na mnie, a ja kiwam przecząco głową- Nie no dzięki- mówi
-Nie
dziękuj tylko przygotuj się na zabawę będzie nieźle. Będziecie się
przemieszczać z nami czyli z kadrą, jeszcze nie wiem jak będzie z
pokojami , ale to się załatwi na miejscu, oczywiście Julia też jedzie.
-No stary nie wierzę. Dzięki za Julię też- mówi podekscytowany.Nic więcej nie mówię tylko uśmiecham się. Ciesze się,że moja siostra trafiła na Jakoba. Mam nadzieję, że im się ułoży.
-Mamy cały dom dla siebie- mówię robiąc gorącą czekoladę- Zostaniesz na noc?-pytam
-Tak jasne- mówi i wychodzi do salonu.
Wieczór spędzamy przed telewizorem pod cieplutkim kocem. Około 22 poszliśmy do mojego pokoju. Poszłam wziąć szybki prysznic, a po mnie Andreas. Czekając na blondyna zaczęłam czytać książkę, nawet nie zauważyłam kiedy Wellinger leżał koło mnie.
-Masz zamiar teraz czytać książkę- zapytał z chytrym uśmieszkiem
- A masz dla mnie jakąś inną propozycję?-pytam odkładając książkę na szafkę nocną.
-Może- mówi i zaczyna całować moje ramię, szyje aż natrafia na usta. Szybkim ruchem siadam na nim okrakiem i sama zaczynam go całować.
24 grudzień 2012
Budzę się z uśmiechem na ustach, nieznacznie obracam się w bok i widzę śpiącego jeszcze Andreasa. Uśmiecham się sama do siebie kiedy widzę jak krzywi się i robi jakieś dziwne miny kiedy śpi. Powoli i delikatnie wychodzę z łóżka i szukam gdzieś na podłodze mojej piżamy. Kiedy w końcu odnajduję i zakładam na siebie ubranie, cichutko wychodzę z pokoju w celu zrobienia śniadania.W kuchni zastaję brata siedzącego przy stole.
-Widzę,że impreza się udała- mówię widząc jego niewyraźną minę.
-Oj udała się, nawet nie wiem jak wróciłem do domu ale to taki szczegół- mówi i się do mnie uśmiecha.
-Siostra a co ty taka happy z samego rana?-pyta.
-O tak jakoś.Mamy Wigilie, magia świąt na mnie tak działa- mówię, a w tedy do kuchni wchodzi Andreas.
-Myślałem,że ja tak na ciebie działam- podchodzi i całuje mój policzek, a następnie siada przy kuchennej wyspie.
-Chciałbyś- mówię i stawiam przed nimi zaparzoną przed chwilą kawę.
Po około godzinie Wellinger opuszcza mój dom i udaje się do siebie, a my z bratem zaczynamy ubierać choinkę w salonie. Rodzice wracają około południa i zaczynamy przygotowywać kolację Wigilijną.
Kolację spożywamy w bardzo wąskim gronie ja z Jakobem i rodzice. Niestety nie mogło być dziś z nami Wellingera, ponieważ zwaliła im się na głowę cała rodzina. Po życzeniach zasiedliśmy do kolacji. Oczywiście wszystko było przepyszne. Nigdy nie byłam jakąś fanką śpiewania kolęd ale raz w roku mogę się poświęcić. W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany moment otwierania prezentów. Jako najmłodsza z rodziny musiałam rozdać każdemu prezenty. Delikatnie rozpakowywałam prezenty uważając na piękny papier świąteczny.Od brata dostałam zestaw kosmetyków które chciałam więc myślę,że maczał w tym palce Andreas bo to jemu o tym mówiłam. Od rodziców dostałam pieniądze i złotą bransoletkę. Po opadnięciu emocji związanych z prezentami siedzieliśmy w salonie słuchając świątecznych piosenek.
-Młoda mam dla ciebie jeszcze jeden prezent- zaczął mój brat.
-Przecież już dostałam od Ciebie prezent- mówię szeroko się uśmiechając
-Przecież nie mówię,że to ode mnie- mówi i podaje mi wielkie pudło zapakowane w papier, w srebrne renifery. Rozrywam papier i otwieram pudło.Nie wierzę własnym oczom w to co widzę.
Wyciągam z pudła białą torbę Michaela Korsa i w środku znajduję zegarek oraz portfel do kompletu. Przecież on zwariował, to musiało kosztować kupę kasy.Od razu się domyśliłam,że to od Andreasa. Prezent był cudowny.
-Idę zadzwonić-mówię i biorę moje prezenty do mojego pokoju.W pokoju wszystko ostrożnie odkładam na łózko i wybieram numer Wellingera. Oczywiście odbiera już po pierwszym sygnale.
-Hej Kochanie- mówi, jestem pewna,że teraz szeroko się uśmiecha.
-Hej. Powiedz mi jak ja mam Ci dziękować?-pytam
-Coś wymyślimy-odpowiada i się śmieje.
-Prezent jest śliczny dziękuję bardzo, teraz to ja muszę dać Ci prezent.Może byś do mnie wpadł.-proponuję.
-A może pójdziemy na spacer.
-Ok. To u mnie pod furtką o 21-mówię i kończę połączenie.
Mam jakieś 15 minut żeby się cieplej ubrać, prezentu nie biorę, jak będziemy wracać to mu dam. Mam nadzieję, że prezent mu się spodoba. Szybko zbiegam na dół, zakładając bluzę mówię.
-Wychodzę na spacer z Andim, potem tu przyjdziemy.
Wychodzę na dwór i czuję przyjemne zimno na policzkach. Jest około pięć stopni mrozu, delikatne płatki śniegu spadają na dużą pokrywę śnieżną. Na ulicach świecą się kolorowe lampki świąteczne.Z każdej strony można poczuć tę magię świąt Bożego Narodzenia. Widzę jak z za rogu wyłania się postać Andreasa. Nie czekam aż podejdzie do mnie tylko z wielkim uśmiechem biegnę w jego kierunku i rzucam mu się na szyje.
-Dziękuję bardzo- szepczę mu do ucha.
-Nie masz za co- mówi i zaczyna mnie namiętnie całować.
-Mam debilu, przecież taki zestaw musiał kosztować majątek-mówię zeskakując z niego i łapię jego dłoń w swoją, ruszamy w bliżej nam nieokreślonym kierunku.
-To się nie liczy-mówi obejmując mnie ramieniem-Kocham Cię-składa pocałunek na moim policzku.
-Ja ciebie też. Prezent dostaniesz po spacerze, musisz do nas wpaść- oznajmiam.
-Ok- mówi radośnie.
Po spacerze wracamy do mojego domu gdzie Wellinger dostaje prezent. Nie mogłam się zdecydować co mu kupić więc poprosiłam brata o pomoc. Doradził mi żebym kupiła Andreasowi jakieś perfumy więc tak zrobiłam i do tego kupiłam mu zegarek, który chciał już od dłuższego czasu.
-Dziękuje skarbie, skąd wiedziałaś,że chce taki zegarek?-pyta.
-Intuicja-odpowiadam zabawnie.
-Mam nadzieje,że ja też mam tą intuicję i będziesz zadowolona-mówi i wyciąga kopertę.
-Co to jest -pytam i biorę przedmiot do ręki.
-Otwórz- powoli otwieram kopertę i znajduję w niej cztery bilety i akredytację na Turniej Czterech Skoczni. Nie wierzę, przecież nie było już wolnych miejsc.
-Dziękuję-mówię i wtulam się w niego.
-Nie masz za co przecież to mi jedziesz chyba kibicować- mówi i całuje mnie w głowę.
W takich chwilach człowiek czuje,że żyję.
Wiem,że nasza miłość nie ma wieloletniego stażu, wiem,że jesteśmy młodzi ale to nie zmienia faktu,że się kochamy.
Czas pokaże, że nie każda miłość jest doskonała...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------ -------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Przepraszam za takie spóźnienie, rozdział nie pojawił się w weekend, ponieważ byłam na wycieczce szkolnej i nie miałam zbyt wiele, wolnego czasu. W zasadzie nic się nie zmieniło w sprawie wolnego czasu, dlatego też dodaje rozdział bardzo niedopracowany. Wyszedł czarno-biały , dosłownie.Nie mam nawet czasu aby ogarnąć czcionkę. Wybaczcie. Na wsze blogi wpadnę w najbliższym czasie, kiedy znajdę czas.
Buziaki :*
LISA
W
galerii spędzamy cały dzień, do domu wracamy około 20:00. W super
nastrojach wchodzimy do mnie do domu. Jest ciemno jakby nikogo nie było.
Zostawiamy prezenty w przedpokoju i kierujemy się do kuchni, w której
znajdujemy kartę z informacją "Rodzice pojechali do dziadków wrócą
dopiero jutro rano, ja jestem na imprezie, nie czekaj na mnie. Jakob"-Mamy cały dom dla siebie- mówię robiąc gorącą czekoladę- Zostaniesz na noc?-pytam
-Tak jasne- mówi i wychodzi do salonu.
Wieczór spędzamy przed telewizorem pod cieplutkim kocem. Około 22 poszliśmy do mojego pokoju. Poszłam wziąć szybki prysznic, a po mnie Andreas. Czekając na blondyna zaczęłam czytać książkę, nawet nie zauważyłam kiedy Wellinger leżał koło mnie.
-Masz zamiar teraz czytać książkę- zapytał z chytrym uśmieszkiem
- A masz dla mnie jakąś inną propozycję?-pytam odkładając książkę na szafkę nocną.
-Może- mówi i zaczyna całować moje ramię, szyje aż natrafia na usta. Szybkim ruchem siadam na nim okrakiem i sama zaczynam go całować.
24 grudzień 2012
Budzę się z uśmiechem na ustach, nieznacznie obracam się w bok i widzę śpiącego jeszcze Andreasa. Uśmiecham się sama do siebie kiedy widzę jak krzywi się i robi jakieś dziwne miny kiedy śpi. Powoli i delikatnie wychodzę z łóżka i szukam gdzieś na podłodze mojej piżamy. Kiedy w końcu odnajduję i zakładam na siebie ubranie, cichutko wychodzę z pokoju w celu zrobienia śniadania.W kuchni zastaję brata siedzącego przy stole.
-Widzę,że impreza się udała- mówię widząc jego niewyraźną minę.
-Oj udała się, nawet nie wiem jak wróciłem do domu ale to taki szczegół- mówi i się do mnie uśmiecha.
-Siostra a co ty taka happy z samego rana?-pyta.
-O tak jakoś.Mamy Wigilie, magia świąt na mnie tak działa- mówię, a w tedy do kuchni wchodzi Andreas.
-Myślałem,że ja tak na ciebie działam- podchodzi i całuje mój policzek, a następnie siada przy kuchennej wyspie.
-Chciałbyś- mówię i stawiam przed nimi zaparzoną przed chwilą kawę.
Po około godzinie Wellinger opuszcza mój dom i udaje się do siebie, a my z bratem zaczynamy ubierać choinkę w salonie. Rodzice wracają około południa i zaczynamy przygotowywać kolację Wigilijną.
Kolację spożywamy w bardzo wąskim gronie ja z Jakobem i rodzice. Niestety nie mogło być dziś z nami Wellingera, ponieważ zwaliła im się na głowę cała rodzina. Po życzeniach zasiedliśmy do kolacji. Oczywiście wszystko było przepyszne. Nigdy nie byłam jakąś fanką śpiewania kolęd ale raz w roku mogę się poświęcić. W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany moment otwierania prezentów. Jako najmłodsza z rodziny musiałam rozdać każdemu prezenty. Delikatnie rozpakowywałam prezenty uważając na piękny papier świąteczny.Od brata dostałam zestaw kosmetyków które chciałam więc myślę,że maczał w tym palce Andreas bo to jemu o tym mówiłam. Od rodziców dostałam pieniądze i złotą bransoletkę. Po opadnięciu emocji związanych z prezentami siedzieliśmy w salonie słuchając świątecznych piosenek.
-Młoda mam dla ciebie jeszcze jeden prezent- zaczął mój brat.
-Przecież już dostałam od Ciebie prezent- mówię szeroko się uśmiechając
-Przecież nie mówię,że to ode mnie- mówi i podaje mi wielkie pudło zapakowane w papier, w srebrne renifery. Rozrywam papier i otwieram pudło.Nie wierzę własnym oczom w to co widzę.
Wyciągam z pudła białą torbę Michaela Korsa i w środku znajduję zegarek oraz portfel do kompletu. Przecież on zwariował, to musiało kosztować kupę kasy.Od razu się domyśliłam,że to od Andreasa. Prezent był cudowny.
-Idę zadzwonić-mówię i biorę moje prezenty do mojego pokoju.W pokoju wszystko ostrożnie odkładam na łózko i wybieram numer Wellingera. Oczywiście odbiera już po pierwszym sygnale.
-Hej Kochanie- mówi, jestem pewna,że teraz szeroko się uśmiecha.
-Hej. Powiedz mi jak ja mam Ci dziękować?-pytam
-Coś wymyślimy-odpowiada i się śmieje.
-Prezent jest śliczny dziękuję bardzo, teraz to ja muszę dać Ci prezent.Może byś do mnie wpadł.-proponuję.
-A może pójdziemy na spacer.
-Ok. To u mnie pod furtką o 21-mówię i kończę połączenie.
Mam jakieś 15 minut żeby się cieplej ubrać, prezentu nie biorę, jak będziemy wracać to mu dam. Mam nadzieję, że prezent mu się spodoba. Szybko zbiegam na dół, zakładając bluzę mówię.
-Wychodzę na spacer z Andim, potem tu przyjdziemy.
Wychodzę na dwór i czuję przyjemne zimno na policzkach. Jest około pięć stopni mrozu, delikatne płatki śniegu spadają na dużą pokrywę śnieżną. Na ulicach świecą się kolorowe lampki świąteczne.Z każdej strony można poczuć tę magię świąt Bożego Narodzenia. Widzę jak z za rogu wyłania się postać Andreasa. Nie czekam aż podejdzie do mnie tylko z wielkim uśmiechem biegnę w jego kierunku i rzucam mu się na szyje.
-Dziękuję bardzo- szepczę mu do ucha.
-Nie masz za co- mówi i zaczyna mnie namiętnie całować.
-Mam debilu, przecież taki zestaw musiał kosztować majątek-mówię zeskakując z niego i łapię jego dłoń w swoją, ruszamy w bliżej nam nieokreślonym kierunku.
-To się nie liczy-mówi obejmując mnie ramieniem-Kocham Cię-składa pocałunek na moim policzku.
-Ja ciebie też. Prezent dostaniesz po spacerze, musisz do nas wpaść- oznajmiam.
-Ok- mówi radośnie.
Po spacerze wracamy do mojego domu gdzie Wellinger dostaje prezent. Nie mogłam się zdecydować co mu kupić więc poprosiłam brata o pomoc. Doradził mi żebym kupiła Andreasowi jakieś perfumy więc tak zrobiłam i do tego kupiłam mu zegarek, który chciał już od dłuższego czasu.
-Dziękuje skarbie, skąd wiedziałaś,że chce taki zegarek?-pyta.
-Intuicja-odpowiadam zabawnie.
-Mam nadzieje,że ja też mam tą intuicję i będziesz zadowolona-mówi i wyciąga kopertę.
-Co to jest -pytam i biorę przedmiot do ręki.
-Otwórz- powoli otwieram kopertę i znajduję w niej cztery bilety i akredytację na Turniej Czterech Skoczni. Nie wierzę, przecież nie było już wolnych miejsc.
-Dziękuję-mówię i wtulam się w niego.
-Nie masz za co przecież to mi jedziesz chyba kibicować- mówi i całuje mnie w głowę.
W takich chwilach człowiek czuje,że żyję.
Wiem,że nasza miłość nie ma wieloletniego stażu, wiem,że jesteśmy młodzi ale to nie zmienia faktu,że się kochamy.
Czas pokaże, że nie każda miłość jest doskonała...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------ -------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Przepraszam za takie spóźnienie, rozdział nie pojawił się w weekend, ponieważ byłam na wycieczce szkolnej i nie miałam zbyt wiele, wolnego czasu. W zasadzie nic się nie zmieniło w sprawie wolnego czasu, dlatego też dodaje rozdział bardzo niedopracowany. Wyszedł czarno-biały , dosłownie.Nie mam nawet czasu aby ogarnąć czcionkę. Wybaczcie. Na wsze blogi wpadnę w najbliższym czasie, kiedy znajdę czas.
Buziaki :*
jejciu, jaki tu Wellinga jest słodki! cud miód malina i takietam, aw <3
OdpowiedzUsuńjeny, święta! *próbuje nie śpiewac kolęd* aż zechciało mi się śniegu i magii światecznej... dzięki Xd
mi się tam podoba! iznam ten komplekt bloggerki, że prawie nic się nie podoba xd
czekam na kolejny <3
Cześć Kochana!
OdpowiedzUsuńA więc jednak nadal jest słodko. Nie żeby mi to coś przeszkadzało, w żadnym wypadku! Dobrze widzieć tę dwójkę roześmianych i tak błogo cieszących się każdą chwilą ze sobą. Konkursy, wspólne wieczory, Święta. Każda dziewczyna (albo co najmniej fanka Wellingera) marzy o takich problemach jak np. co kupić Andiemu pod choinkę :) ale wciąż zaznaczasz, że ta cała sielanka już niedługo sie skończy i jestem niezmiernie ciekawa, co stanie się pierwszym tego powodem. Na razie jednak czekam na wspaniały TSC i wyjazd całej czwórki na właśnie te zawody. Turniej ma od zawsze coś magicznego w sobie, a więc musi on być niezwykle ważny dla Andreasa jako debiutanta w PŚ. Na pewno będzie to też olbrzymie wydarzenie dla jego towarzyszy.
Do przeczytania ;****
Jestem!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie rozdział jest naprawdę w porządku. I nie masz za co przepraszać. Wiadomo, nie zawsze ma się tyle czasu, ile by się chciało, a doby wydłużyć nie można :)
Ależ uroczo! To chyba moje główne spostrzeżenie. Jest tak słodko, że aż nie chce mi się wierzyć, żebyś mogła to niebawem zepsuć...
Weny!
Buziaki :**
Hejo! ;*
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę ciekawy. :)
A co przede wszystkim - fajna, słodka, urocza atmosfera xD Fajnie tak czasem odpłynąć i tak poczytać o takim szczęściu i sielance. :)
Takze mi się podoba, czekam na nexta! ;*
Jestem ;)
OdpowiedzUsuń"Sława to jest jednak męcząca" na tych słowach musiałam sobie zrobić przerwę, bo przecież przypomniała mi się moja sława! :D
Po udanym występie w jednym z krakowskich teatrów, gdzie zostaliśmy zaproszeni z naszą grupa teatralną, idę sobie do szkoły, a tu nagle ktoś mówi mi dzień dobry. Niby odpowiedziałam, ale cała drogę zastanawiałam się kto to jest. Dopiero w szkole okazało się, że to Pani z sekretariatu, której nie poznałam, bo była w czapce xD a ja juz myślałam, że jestem sławna :D
Ale cóż.. na to trzeba sobie zapracować, jak na przykład Andi.
Boziu.. jak ja bym chciała takie bilety dostać.. nie muszą być na cały Turniej, chce tylko na zawody w Innsbrucku.. może jakiś święty Mikołaj teraz czyta mój komentarz xD
Kochana aż boję się pomyśleć co Ty dalej zrobisz z tym opowiadaniem.. przecież jest tak pięknie..
Pozdrawiam i czekam na kolejne :)
Buziaki :*
Faktycznie rozdział trochę czarno-biały ;-) Początkowo myślałam, że to celowy zabieg, ale jednak nie.To nic , że rozdział nie dopracowany. Nie ma aż takich błędów, żebyśmy nie ogarnęli o co chodzi ;-)
OdpowiedzUsuńW sumie tak pozytywnie się zrobilo. Miło przypomnieć sobie śiąeczny czas w czerwcu :-)
Kurcze, Andi i Lisa ze sobą sypiają? Czy oni na pewno nie za bardzo się spieszą? Ale właściwie to.... Oby tylko nie żałowali, choć na razie imsięukłada. Całuski, przytulaski, prezenty.... Ale wciąż wisi nad nimi zapowiedź tego, co przyjdzie, a to nie będzie takie cudowne.
Czekamna ciąg dalszy.
Buziaki :**
Pozytywnie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńPS Pomysł ze świętami w czerwcu bardzo mi się spodobał. ♥
Hej kochana :*
OdpowiedzUsuńPierwsze moje wrażenie, to "oo jaki długi"! ale to pozytywne wrażenie :P
Przepraszam,że nie było mnie szybciej.
Rozdział bardzo przyjemny ) szybko go porzeczytałam ci powiem :)
Pozdrawiam :*
Andi jak słodki, jeju *,*
OdpowiedzUsuńI święta. Powiem Ci szczerze, że ja to mogłabym mieć już Wigilię :D Śnieg, ta atmosfera... Och, aż odpłynęłam :))
Czekam na kolejny i ściskam ;*