Wspomnień czar: Słońce jeszcze dla nich zaświeci.
Z treningu wracam z wielkim bananem na buzi. Wygrany trening dał mi wielką nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Do hotelu biegnę w podskokach i do każdego uśmiecham się jak jakiś idiota. Brakowało mi takiej beztroski. Od razu po przekroczeniu progu hotelu swoje kroki kieruję do pokoju Lisy.
LISA
-Dzwoniłem do tego psychologa i wiem,że Wellinger zgodził się do niego przychodzić na kolejne wizyty, mówi, że musisz się uzbroić w cierpliwość, ponieważ on nie ma pewności czy przy kolejnej porażce będzie już wszystko dobrze, z pewnością będą jakieś postępy,ale nie ogromne. Musisz być przygotowana na wszystko. Chciałby też z Tobą porozmawiać, jak już wrócimy do Niemiec. Chciałby poznać Twoje zdanie jak zachowuje się Andreas, po porażce. - mówi trener
-Jasne, kiedy mogę się z nim spotkać?-pytam
-Kiedy chcesz. Wyśle Ci do niego numer później, on przyjmuje w Berlinie, więc się dogadacie co do terminu. Naprawdę wierzę,że Andi sobie ze wszystkim poradzi, mam nadzieję,że ten wygrany trening mu w tym pomoże.
-Ja też w to wierzę, muszę kończyć bo zaraz ma przyjść i mamy porozmawiać-oznajmiam
-Powodzenia.
Niedługo po rozmowie z trenerem słyszę pukanie do drzwi,podchodzę do nich niepewnie i otwieram je szeroko aby Andi mógł wejść. Nie wiem kto ma pierwszy zacząć, siadam na parapecie i czekam na to aż Wellinger zacznie mówić. On za to siada na moim łóżku i milczy.
-O czym chciałeś porozmawiać?-pytam
-O nas, o moim bardzo niedojrzałym zachowaniu. Przepraszam, zraniłem Cię, powinienem skakać z radości jak przyjechałaś, a ja zachowałem się jak ostatni prostak, nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. Zachowywałem się niedorzecznie, Ty w niczym nie zawiniłaś, tylko ja, a potem zamiast od razu Cię przeprosić wolałem iść się opić. Teraz to zrozumiałem, wizyta u psychologa mi pomogła. Będę do niego chodzić na spotkania,żeby nigdy więcej nie zaistniała taka sytuacja- robi dłuższą przerwę- Wybaczysz mi? - pyta z nadzieją w głosie.
-Wiesz jak ja się poczułam, kiedy potraktowałeś mnie tak, a nie inaczej.Jak jakiś śmieć, nic nie znaczący dla Ciebie. Przyjechałam tu dla Ciebie bo Cię kocham i chciałam Ci pomóc za wszelką cenę,a ty mnie odrzuciłeś.- powiedziałam, a po moim policzku spłynęła samotna łza. Andreas w mgnieniu oka pojawił się przy moim boku, poczułam jak jedną dłonią dotyka mojej, a drugą szybko ściera łzę z mojego policzka.
-Wiem, przepraszam, nigdy więcej tak nie postąpię. Chcę się zmienić dla Ciebie, dla nas.- widziałam w jego oczach,że żałuje. Nie byłam pewna ale myślę,że zrobiłam dobrze.
-Wybaczam Ci - oznajmiam. Wellinger mocno mnie do siebie przytula,a potem składa długi pocałunek na moich ustach.Kiedy odrywa się ode mnie szeroko się uśmiecham. Ciągnę go za rękę w stronę drzwi.
-Gdzie mnie ciągniesz?-pyta
-Miałam dużo czasu żeby zwiedzić hotel i okolice i znalazłam fajne miejsce.- nic więcej nie mówiłam tylko zaprowadziłam go do restauracji, którą odwiedziłam pierwszego dnia pobytu w tym hotelu. Zamówiłam dwie gorące czekolady i zasiedliśmy na sofie, przy kominku, zrobiło się bardzo romantycznie i nastrojowo. Restauracja była prawie pusta, ponieważ było już grubo po dwudziestej pierwszej. W końcu mieliśmy czas dla siebie, dużo rozmawialiśmy i przedyskutowaliśmy kilka ważnych kwestii, teraz już wszystko powinno być w porządku. Około dwudziestej trzeciej ruszyliśmy w kierunku windy. Szybko nacisnęłam przycisk z drugim numerem.
-Nasze pokoje są przecież na czwartym piętrze- zauważył Andreas.
-Wiem ale trener ma pokój na drugim piętrze, a ty masz z nim pogadać, czeka na Ciebie. Wpadnij potem do mnie.- mówię i w tej samej chwili drzwi windy się otwierają, a ja wypycham z niej zdezorientowanego Wellingera i sama jadę na czwarte piętro.
Tak strasznie się cieszę,że w końcu wszystko zaczęło nam się układać, że wyjaśniliśmy sobie wszystko z Lisą. Trapi mnie tylko jedna sprawa, ale może tylko mi się wydaje, że coś się stało, niewiele pamiętam z klubu, kiedy się upiłem, lecz coś nie daje mi spokoju.Ale zostawmy to,ciekawe co chce ode mnie trener.
-Ja też w to wierzę, muszę kończyć bo zaraz ma przyjść i mamy porozmawiać-oznajmiam
-Powodzenia.
Niedługo po rozmowie z trenerem słyszę pukanie do drzwi,podchodzę do nich niepewnie i otwieram je szeroko aby Andi mógł wejść. Nie wiem kto ma pierwszy zacząć, siadam na parapecie i czekam na to aż Wellinger zacznie mówić. On za to siada na moim łóżku i milczy.
-O czym chciałeś porozmawiać?-pytam
-O nas, o moim bardzo niedojrzałym zachowaniu. Przepraszam, zraniłem Cię, powinienem skakać z radości jak przyjechałaś, a ja zachowałem się jak ostatni prostak, nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. Zachowywałem się niedorzecznie, Ty w niczym nie zawiniłaś, tylko ja, a potem zamiast od razu Cię przeprosić wolałem iść się opić. Teraz to zrozumiałem, wizyta u psychologa mi pomogła. Będę do niego chodzić na spotkania,żeby nigdy więcej nie zaistniała taka sytuacja- robi dłuższą przerwę- Wybaczysz mi? - pyta z nadzieją w głosie.
-Wiesz jak ja się poczułam, kiedy potraktowałeś mnie tak, a nie inaczej.Jak jakiś śmieć, nic nie znaczący dla Ciebie. Przyjechałam tu dla Ciebie bo Cię kocham i chciałam Ci pomóc za wszelką cenę,a ty mnie odrzuciłeś.- powiedziałam, a po moim policzku spłynęła samotna łza. Andreas w mgnieniu oka pojawił się przy moim boku, poczułam jak jedną dłonią dotyka mojej, a drugą szybko ściera łzę z mojego policzka.
-Wiem, przepraszam, nigdy więcej tak nie postąpię. Chcę się zmienić dla Ciebie, dla nas.- widziałam w jego oczach,że żałuje. Nie byłam pewna ale myślę,że zrobiłam dobrze.
-Wybaczam Ci - oznajmiam. Wellinger mocno mnie do siebie przytula,a potem składa długi pocałunek na moich ustach.Kiedy odrywa się ode mnie szeroko się uśmiecham. Ciągnę go za rękę w stronę drzwi.
-Gdzie mnie ciągniesz?-pyta
-Miałam dużo czasu żeby zwiedzić hotel i okolice i znalazłam fajne miejsce.- nic więcej nie mówiłam tylko zaprowadziłam go do restauracji, którą odwiedziłam pierwszego dnia pobytu w tym hotelu. Zamówiłam dwie gorące czekolady i zasiedliśmy na sofie, przy kominku, zrobiło się bardzo romantycznie i nastrojowo. Restauracja była prawie pusta, ponieważ było już grubo po dwudziestej pierwszej. W końcu mieliśmy czas dla siebie, dużo rozmawialiśmy i przedyskutowaliśmy kilka ważnych kwestii, teraz już wszystko powinno być w porządku. Około dwudziestej trzeciej ruszyliśmy w kierunku windy. Szybko nacisnęłam przycisk z drugim numerem.
-Nasze pokoje są przecież na czwartym piętrze- zauważył Andreas.
-Wiem ale trener ma pokój na drugim piętrze, a ty masz z nim pogadać, czeka na Ciebie. Wpadnij potem do mnie.- mówię i w tej samej chwili drzwi windy się otwierają, a ja wypycham z niej zdezorientowanego Wellingera i sama jadę na czwarte piętro.
ANDREAS
Tak strasznie się cieszę,że w końcu wszystko zaczęło nam się układać, że wyjaśniliśmy sobie wszystko z Lisą. Trapi mnie tylko jedna sprawa, ale może tylko mi się wydaje, że coś się stało, niewiele pamiętam z klubu, kiedy się upiłem, lecz coś nie daje mi spokoju.Ale zostawmy to,ciekawe co chce ode mnie trener.
LISA
Po pół godzinnym czekaniu na Andreasa, w końcu usłyszałam to charakterystyczne skrzypnięcie drzwi.Szybko podbiegłam do Wellingera. Wiedziałam,że trener chciał mu powiedzieć,że bierze udział w drużynówce.
-To twoja sprawka?- pyta, a ja kiwam głową- Dziękuję.- mówi i zaczyna obdarowywać mnie pocałunkami.
Szybko pozbywamy się swoich ubrań, a ta noc staje się nie podobna do innych. Jest wyjątkowa i niepowtarzalna.
Rano budzę się z ogromnym uśmiechem na ustach. Odwracam się i widzę twarz Andreasa, który jeszcze smacznie śpi. Spoglądam na jego wyrzeźbioną klatkę piersiową i stwierdzam,że brakowało mi tego widoku o poranku.Leże jeszcze kilka minut i wychodzę bezszelestnie z łóżka, a swoje kroki kieruję wprost pod prysznic.
Ciepłe strumienie wody w połączeniu z orzeźwiającym żelem pod prysznic dają mi wielką energie do działania. Suszę mokre włosy i zakładam czyste ubrania, na twarz nakładam lekki makijaż i wychodzę z łazienki. Andreas nadal słodko śpi, więc postanawiam go nie budzić i zejść na śniadanie. Wchodzę do jadalni tryskając dobrą energią.
-Ohoo, widzę,że noc była udana.- słyszę uwagę Wanka, na którą szeroko się uśmiecham.
-Zapewniam Was,że była udana, przez pół nocy nie mogłem przez nich spać. Rozumiecie to, oni są niewyżyci seksualnie. Ja rozumiem godzinę dwie, ale do czwartej nad ranem. Jak ja mam iść dziś skakać skoro, to co się działo za ścianą dudni mi do tej pory w uszach.-zapytał załamany Marinus, a wszyscy cicho zagwizdali pod nosem na jego słowa.
-Wiesz Kraus- mówię siadając przy stoliku- zainwestuj w stopery do uszu albo zmień pokój bo jeszcze tu będziemy przez dwie noce więc możesz tego nie wytrzymać. Rozumiem, że ty nie stajesz na wysokości zadania i Claudia woli spać sama- mówię akcentując każde słowo. Widzę jak Marinus robi się cały czerwony.
-Ja już pójdę- oznajmia i odchodzi od stolika.Wszyscy patrzą na mnie ze zdziwieniem, a ja zabieram się za jedzenie śniadania. Andreas zjawia się w jadalni, wtedy,kiedy już prawie nikogo nie ma. Przy naszym stoliku jestem już tylko ja i delektuje się gorącą kawą.
-Cześć Kochanie, jak się spało?-pyta kiedy przysiada się do mnie i całuje mnie w policzek.
-Hej. Krótko ale miło, a Tobie?
-Dobrze, jak nigdy- mówi i zabawnie porusza brwiami, na co reaguje głośnym śmiechem.
Dopijam swoją kawę i zbieram się do pokoju, odchodząc przypominam Andreasowi,że za godzinę mają trening, na którym musi być.
W końcu nadszedł czas na decydujący skok tego konkursu. Severin zasiadł na belce, poprawił gogle i spokojnie ruszył w dół rozbiegu. Wylądował wystarczająco daleko, lecz sędziowie chwilę trzymali nas w niepewności. Po kilku sekundach oczekiwania pojawiła się ta wymarzona jedynka przy nazwie naszego kraju.
Najbardziej emocjonujący moment wieczoru nadszedł kilka godzin po konkursie kiedy nasza drużyna odbierała złote medale. Kiedy zobaczyłam Andreasa ze złotym krążkiem na szyi, popłakałam się ze szczęścia. To był wyjątkowy czas dla mnie i dla niego.
___________________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Rozdział króciutki ale nie chciałam już więcej tego tematu ciągnąć.
W następnym rozdziale nadejdzie ten wyczekiwany moment i przeniesiemy się do chwili wypadku. Będzie tam wklejony prolog z jednym dodanym zdaniem i to będzie ważne zdanie.
Co to rozdziału powyżej nie jestem z niego zadowolona, ale zostawmy ty.
Ostatnio założyłam nowego e-maila. Założyłam go po to aby być z Wami w lepszym kontakcie. Jeśli któraś z Was chciałabym się ze mną skontaktować poza blogerem to serdecznie zapraszam. Będzie mi niezmiernie miło e-mail: marzycielllka.blogspot@interia.pl
-Cześć Kochanie, jak się spało?-pyta kiedy przysiada się do mnie i całuje mnie w policzek.
-Hej. Krótko ale miło, a Tobie?
-Dobrze, jak nigdy- mówi i zabawnie porusza brwiami, na co reaguje głośnym śmiechem.
Dopijam swoją kawę i zbieram się do pokoju, odchodząc przypominam Andreasowi,że za godzinę mają trening, na którym musi być.
W końcu nadszedł czas na decydujący skok tego konkursu. Severin zasiadł na belce, poprawił gogle i spokojnie ruszył w dół rozbiegu. Wylądował wystarczająco daleko, lecz sędziowie chwilę trzymali nas w niepewności. Po kilku sekundach oczekiwania pojawiła się ta wymarzona jedynka przy nazwie naszego kraju.
Najbardziej emocjonujący moment wieczoru nadszedł kilka godzin po konkursie kiedy nasza drużyna odbierała złote medale. Kiedy zobaczyłam Andreasa ze złotym krążkiem na szyi, popłakałam się ze szczęścia. To był wyjątkowy czas dla mnie i dla niego.
___________________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Rozdział króciutki ale nie chciałam już więcej tego tematu ciągnąć.
W następnym rozdziale nadejdzie ten wyczekiwany moment i przeniesiemy się do chwili wypadku. Będzie tam wklejony prolog z jednym dodanym zdaniem i to będzie ważne zdanie.
Co to rozdziału powyżej nie jestem z niego zadowolona, ale zostawmy ty.
Ostatnio założyłam nowego e-maila. Założyłam go po to aby być z Wami w lepszym kontakcie. Jeśli któraś z Was chciałabym się ze mną skontaktować poza blogerem to serdecznie zapraszam. Będzie mi niezmiernie miło e-mail: marzycielllka.blogspot@interia.pl
Przeczytałam cale opowoadabie jedynm tchem. Torche tego bylo. Ale warto. Bomba! Polecam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńPs
Mam nadzieje, ze Andi sie ogranie. Ta historia nie mize tak sie skonczyc!
W końcu nastał dla nich dobry czas:) Tylko niepokoi mnie to, że Andi nic nie pamięta z tamtej nocy. Mam nadzieję, że to nie zwiastuje większych kłopotów, chociaż...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:)
Buziaki:*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za dłuższą nieobecność, ale byłam 2 tygodnie w Chorwacji.
A mi się tam ogromnie rozdział podoba!
Cieszy mnie fakt, że Andi powoli przytomnieje i zaczyna być tą samą osobą jak na początku ich relacji.
Inaczej rani Lisę, a to naprawdę bardzo dobra dziewczyna!
Czekam na rozwój wydarzeń!
Do kolejnego!
Buziaki ;***
Cześć :D
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie jedno zdanie. I tym, że nie pamięta co się działo w klubie. Oby nic nie nawywijał zanim go znaleźli zalanego.
Reszta jak zawsze, genialna :D
Cieszy mnie, że się pogodzili. Ja mam nadzieję, że po tym upadku mu nie odbije i że się uspokoi trochę. Nie chcę, żeby znowu się kłócili...
Czekam niecierpliwie na kolejny :D
Buziaki :*
Hej :-)
OdpowiedzUsuńWreszcie zaczyna się układać między Lisą i Andreasem, ale są dwie sprawy, które nie dają mi spokoju. Najważniejsze jest chyba to, że Andreas nic nie pamieta co mogło się wydarzyć w klubie. Niby nie pamięta w ogóle nic, ale nie daje mu to spokoju, skoro do tego wraca i o tym myśli. I jeszcze coś. Mam wrażenie, że Lisa cały czas pamięta za Andreasa o wszystkim. Przypomina mu o treningu albo o wizycie u trenera. Jakby była jego opiekunką. Andreas sam powinien troszczyć się o swoje sprawy.
Mam nadzieję, że po tym upadku, o którym przypominasz, nie będzie tak źle i Andi nie zwariuje.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam!
Witaj :)
OdpowiedzUsuńTo tak slodko ze sie wreszcie nasze dzieciaczki pogodzily. Ciesze sie ze Andreas choc czesciowo zrozumial swoj blad i swoja wine, byl w stanie przynajmniej przeprosic Lise. Sadze jednak ze nie bedzie to jednorazowy wybryk bo duzego problemu nie da sie rozwiazac dzieki jednej wizyty u psychologa. Obawiam sie ze najbardziej ucierpi na tym Lisa.
Skoro takie zwroty akcji czekaja nas w nastepnym rozdziale to moge tylko uzbroic sie w cierpliwosc i w koncu dowiedziec sie dlaczego Andi postapil tak a nie inaczej. Przypuszczam ze nie chodzi o to ze odkochal sie w Lisie ale przeczuwam cos zwiazanego z tym piciem w klubie. Obym sie mylila.
Buziaki kochana 😍😍
Hej! :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że zjawiam się dopiero dziś. Rozdział przeczytałam już wczoraj, ale jestem tak zabiegana, że nie dałam rady go skomentować. Nawet teraz piszę będąc w drodze. xD No, ale nic.
Powyższy rozdział? Cudeńko! ♥
Cieszę się, że do Andiego dochodzi to, jak źle traktował Lisę. Cieszę się, ze zdobył się na przeprosiny. :) Bardzo chciałabym, żeby teraz już było tylko dobrze, ale coś czuję, że nie dasz mi tej satysfakcji i prędzej czy później coś pójdzie nie tak. :/ Lisa musi uzbroić się w grubą skórę i mega dużą dawkę cierpliwości. :)
Czekam na następny! ♥
Buziaki ;*
jeny, w końcu coś dobrego ❤️ no i to zawstydzenie Marinusa... skisłam trochę bardzo, haha XD
OdpowiedzUsuńmi się rozdział bardzo podoba i czekam na kolejny!! liczę też, że w końcu Welinga się ogarnie, bo to i tak tylko chwilowe...
Miałaś wpasc i cos cie nie widac. Zaprasza serdecznie
OdpowiedzUsuńobrane-cele-to-marzenia.blogspot.com
Wiem i oczywiście wpadnę,ale nie wiem kiedy, ponieważ mam teraz dużo zajęć.
UsuńPozdrawiam
Jestem!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale Wisła, brak laptopa, prawie brak internetu... nie gniewasz się, co? :)
Bardzo podoba mi się ten rozdział, fajnie napisany. No i nareszcie coś idzie ku dobremu. Andreas chyba zrozumiał swoje błędy i to, że źle traktował Lisę. Teraz to już musi być między nimi lepiej.
Weny!
Buziaki :**