poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział 8


 Wspomnień czar: To dopiero początek, tego co ma nastąpić...

 

14 luty 2014

 Po wielogodzinnej podróży, w końcu jestem w pokoju hotelowym. Jedyne o czym marzę to długa, gorąca kąpiel. Podróż do Rosji była naprawdę męcząca, więc relaksująca kąpiel na pewno dobrze mi zrobi. Biorę najpotrzebniejsze rzeczy, jakieś ubrania do spania i znikam za drzwiami łazienki.
W wannie spędzam ponad dwie godziny, wychodząc z łazienki spoglądam na zegarek wiszący nad drzwiami. Wskazówki pokazują dwudziestą drugą, zrobiło się już dość późno, dlatego powoli szykuję się do spania.
Niespodziewanie słyszę pukanie do drzwi. Szybko odstawiam laptopa na bok łóżka i pędzę zobaczyć kto mnie odwiedził.
-Witam trenerze- witam się z trenerem.
-Cześć, mam nadzieję,że nie za późno- na znak potwierdzenia słów trenera, uchylam szerzej drzwi,żeby mógł wejść do środka-Mam do Ciebie kilka ważnych spraw, przepraszam za porę ale wcześniej nie mogłem się wyrwać.
-Nic nie szkodzi, jeszcze nie spałam.
-No dobrze, tu masz akredytacje na wejście na teren skoczni, na teren hotelu, na nasze piętro i kartę do Twojego nowego pokoju. Jutro o 18 przyjdzie ktoś do Ciebie i pomoże Ci przenieś Twoje rzeczy do naszego hotelu.
-Nie trzeba trenerze, przecież sobie poradzę.
-Zapomnij o tym, nie będziesz się jeszcze kłopotać z tymi walizkami, ze mną się nie dyskutuje- oznajmia i wybucha śmiechem,a ja wraz z nim.Po wszystkich wyjaśnieniach trener opuszcza mój pokój, a ja idę spać. Jutro wielki dzień.

15 luty 2014

-Lisa uspokój się do jasnej cholery-krzyczy na mnie Julia.
-Mówię Ci mam złe przeczucia, wiesz jak tu wieje, serie próbną przerwali-mówię załamana, żałuję,że nie może być teraz ze mną.
-Dobra, skończ. Wszystko będzie dobrze.Zdzwonimy się po konkursie-oznajmia i kończy połączenie,a ja zostaje całkiem sama z moimi myślami. Mam złe przeczucia i strasznie się denerwuje.

W końcu rozpoczyna się konkurs. Niestety nie idzie to tak sprawnie jak mogłoby się wydawać. Wiatr często przerywa rywalizację, co nie jest miłe dla widza i skoczków. Dla mnie to szczególnie stresująca sytuacja, ponieważ boję się o Andreasa. Cała się trzęsę i nie mam pojęcia czy z zimna, czy ze strachu, który niewątpliwie mnie paraliżuje. Z mojego amoku wyrywa mnie mocny uścisk. Stoję jak sparaliżowana, a już po chwili sama odwzajemniam uścisk.
-Co ty tutaj robisz?-pyta, kiedy w końcu wypuszcza mnie ze swoich objęć.
-Przyjechałam Was wspierać- odpowiadam, a Wank wybucha śmiechem.
-Nas czy Andreasa?-pyta robiąc śmieszne miny.
-Was i Andreasa-oznajmiam, taka odpowiedź bardziej satysfakcjonuje Wanka.

Andreas stale zajmuje mnie rozmową, przez co nie stresuję się tak bardzo konkursem i nadchodzącym skokiem Wellingera. Jak tylko zaczynam panikować, to brunet mnie uspokaja, mówiąc,że wszystko będzie dobrze.

W końcu nadchodzi czas na skok Wellingera. Stoję bez ruchu, kiedy blondyn zasiada  na belkę startową. Oczywiście wiatr nie daje o sobie zapomnieć. Mija nie całe pół minuty i Andreas sunie w dół rozbiegu. Wszystko trwa kilka sekund.Kilka sekund, które rujnują moje nadzieję,że ten konkurs może być udany. Spoglądam na tablicę wyników. Sto siedemnaście metrów. Spoglądam na Wanka, który stoi z otwartą buzią, on też chyba nie spodziewał się takiego wyniku. Po chwili na telebimie widzimy wściekłego trenera, a później równie złego Andreasa.
-On się załamie-mówię, sama nie jestem w dobrym stanie. Jest mi strasznie żal Wellingera, miał ogromne nadzieję po tak udanym występie na skoczni normalnej.
-Da radę, przecież ma Ciebie. Chodź do niego- oznajmia i ciągnie mnie w stronę wściekłego Andreasa.
-Nie pójdę teraz do niego, on jest wściekły, przyjdę do niego w hotelu. On jeszcze nie wie,że tu jestem.Dowiedz się czegoś i napisz do mnie, jak Andreas będzie wracał. Ja pójdę już do hotelu.
-Dobrze, trzymaj się i nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze-przytula mnie na pożegnanie i rozchodzimy się w przeciwne strony. Do hotelu mam zaledwie kilka minut pieszo. Przez te kilkaset metrów drogi mam czas na to aby chwilę pomyśleć. Nie wiem co mam powiedzieć Andreasowi. Z tymi igrzyskami wiązał bardzo wielkie nadzieje, pomimo młodego wieku ma ogromną ambicję, dlatego ta porażka będzie dla niego ciężkim wyzwaniem.
Po około piętnastu minutach spaceru docieram na teren hotelu. Wjeżdżam na czwarte piętro i otwieram drzwi do mojego pokoju. Walizki leżą tak jak leżały, ponieważ nie zdążyłam się rozpakować przed konkursem. Ubieram wygodne, czarne legginsy i kremowy sweterek, na głowię robię koka i wychodzę z pokoju, po raz kolejny zmierzając do holu hotelu. Wchodzę do restauracji i zamawiam gorącą czekoladę. W pomieszczeniu panuje półmrok, restaurację  oświetla bardzo duża ilość świec i kominek, przy którym siadam na jednej z sof.
Zrywam się na równe nogi słysząc dzwonek mojego telefony. Spoglądam na ekran i widzę,że dzwoni Wank.
-Wellinger właśnie idzie do hotelu, powinien tam być za dziesięć minut-oznajmia szybko
-Jest zły ?-pytam
-Nie, jest wkurwiony- mówi i kończy połączenie.Czyli czeka mnie długi wieczór. Kończę pić moją czekoladę i wracam do mojego pokoju, nawet nie muszę sprawdzać czy Andreas już wrócił. Po pięciu minutach siedzenia na łóżku nic nie robiąc, słyszę huk zamykanych drzwi. Dzięki temu,że Wellinger ma pokój na tym samym piętrze, nie muszę długo myśleć,kto może być tak wściekły.

W końcu po pięciu minutach walki sama z sobą, ruszam do pokoju zajmowanego przez blondyna. Podchodzę do drzwi i delikatnie pukam, oczywiście brak odpowiedź. Zaczynam pukać mocniej.
-Nie żyje, nie ma mnie, dajcie mi wszyscy spokój - krzyczy przez zamknięte drzwi. Cóż mogę zrobić w tej sytuacji? Mocno naciskam na klamkę, lecz drzwi wcale się nie otwierają, poziom mojego zdenerwowania osiąga poziom maksymalny.
-Otwórz te cholerne drzwi - krzyczę, a echo moich słów, niesie się po całym piętrze.W zaledwie kila sekund drzwi się otwierają.Blondyn patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami, chyba sam nie dowierza, że tu jestem.
-Co ty tu robisz?-pyta
-Stoję, nie widać?- pytam, lekko podirytowana, wchodzę do wnętrza pokoju, pozostawiając oszołomionego Andreasa w progu pomieszczenia. Siadam na łóżku, a on nadal stoi w tych drzwiach. W tym momencie mnie zdenerwował i to bardzo, dlatego rozgoryczona podchodzę do niego i z hukiem zamykam drzwi.
-Nawet nie zamierzasz się przywitać?-pytam, podchodzi do mnie i przytula,a potem odchodzi. Co czuje? Odrzucenie? Tak to chyba dobre określenie. Jest mi tak cholernie źle i smutno. On mnie znów olał. Znów skoki stały się ważniejsze. Nie mam pojęcia co będzie dalej skoro on teraz się tak zachowuje, jeśli będzie tak przeżywał każdą porażkę, to nie widzę dla nas długiej przyszłości.
Oszołomiona odwracam się i spoglądam na Andreasa, który właśnie zapina ostatnie guziki w koszuli.
-Po co przyjechałaś?-takich słów z ust Wellingera się nie spodziewałam.- Chcesz popatrzeć jak ponoszę porażkę? Jeśli tak to wybrałaś odpowiedni moment-mówi spokojnie.Coś we mnie pęka, czuje jak pod powiekami zbierają się łzy. Nie mam pojęcia co się z nim stało.
-Nie, chciałam Ci pogratulować dobrego występu na normalnej skoczni, chciałam Cię wspierać i być przy Tobie bo wiem jak te igrzyska są dla Ciebie ważne. Myślałam,że moja obecność Ci pomoże ale się myliłam. Ty widzisz tylko skoki, nic poza tym. - odwracam się napięcie i wychodzę z pokoju blondyna trzaskając drzwiami. Łzą pozwalam spływać po moich policzkach, nie mogę już dużej nad nimi zapanować. Przed sobą widzę twarz Wanka, nie reaguję na jego słowa, wchodzę do pokoju i rzucam się na łóżko. Płacz pochłania mnie kompletnie.

 WANK

 W końcu docieram do hotelu i wjeżdżam windą na odpowiednie piętro. Kiedy zbliżam się do odpowiednich drzwi, słyszę trzask i widzę jak z pokoju, który dzielę z Wellingerem, wybiega zapłakana Lisa.
-Co się stało ?-pytam, lecz dziewczyna nie daj mi odpowiedzi, zapłakana znika za drzwiami swojego pokoju. Muszę poważnie porozmawiać z Andreasem. Wpadam wściekły do pokoju, blondyn chyba zamierza wyjść.
-Idziesz przeprosić Lisę?-pytam
-Niby za co? Chciała zobaczyć moją porażkę, to zobaczyła. Dobrze wiedziała,że może nie pójść mi najlepiej na dużej skoczni, więc po co tu przyjechała?
-Czy ty siebie słyszysz? Dziewczyna przejechała dla Ciebie taki kawał drogi, żeby Cię wspierać, a ty traktujesz ją w taki sposób. Czemu była cała zapłakana jak wychodziła z pokoju?
-Skąd mam to wiedzieć, dziewczyny tak mają. Wychodzę, nie mam zamiaru tu siedzieć i słuchać jak się użalacie bo coś mi nie poszło- mówi i wychodzi, zostawiając mnie mega oszołomionego.
Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji, postanawiam szybko zadzwonić do trenera. Pierwszą wiadomość jaką mi przekazał był rezultat kolegów, z którego bardzo się ucieszyłem. Szybko wyjaśniłem trenerowi wszystko na temat Andreasa i Lisy, zareagował dużym wybuchem złości na blondyna. Nie dziwie mu się, jego pupilek i takie rzeczy robi. Ale nie zmieniając tematu, stwierdził, że muszę iść do Lisy, żeby nie była sama, a on jak najszybciej wróci do hotelu i przyjdzie do niej.
Tak jak powiedział trener szybko udałem się do pokoju Lisy, długo pukałem, lecz dziewczyna nie była chętna do otworzenia drzwi.
-Lisa otwórz to ja, ten idiota gdzieś polazł- wtedy drzwi w końcu się otworzyły,  a zaa nich wyłoniła się zapłakana i wyglądająca jak straszydło szatynka. Nie chciałem być nie miły dlatego pominąłem tą uwagę.
-Nie płacz, to nie ma sensu. On jest jeszcze młody, ciężko jest mu oddzielić życie prywatne od skoków. Pomimo,że jest młody, on bardzo Cię kocha, świata poza Tobą nie widzi. Odkąd tu jesteśmy mówi tylko o Tobie. Lisa to Lisa tamto, kocha Cię jak wariat, lecz to nie wyklucza, tego że jest debilem.
-Dzięki Andi,tylko wiesz ja się obawiam ,że z czasem będzie co raz gorzej. On nie potrafi przegrywać. Już po konkursie w Zakopanym było ciężko, co dopiero igrzyska. Teraz ja go w ogóle nie poznaję, zmienił się. Jak zaczynaliśmy razem chodzić, to on się tym cieszył , tym że może jechać na konkurs i oddać choćby skok w kwalifikacjach, a teraz liczy się dla niego sława, pieniądze i wygrane.On zachowuje się jak jakiś pieprzony egoista.Nie widzi świata poza sobą -mówi załamana. Szczerze jej współczuję bo wiem jak kariera może zawrócić w głowie, mimo wszystko mam nadzieję, że mój przyjaciel się ogarnie i zrozumie swój błąd.
-Zobaczysz wszystko wróci do normy, szybciej niż Ci się wydaje- próbowałem ją pocieszyć za wszelką cenę ale nie było to łatwe. Siedziałem z nią ponad godzinę, do czasu aż trener wrócił ze skoczni. Potem to on siedział z Lisą, a ja dostałem bojowe zadanie znalezienia Andreasa.

Po godzinie szukania znalazłem tego idiotę kompletnie pijanego w jednym z klubów. Oczywiście był tak pijany,że nawet nie wiedział,że pokłócił się z Lisą.Miałem naprawdę ciężkie zadanie. Nie było łatwo zaprowadzić tego debila do hotelu. Wejście po schodach pokonał dopiero za trzecim podejściem. Kiedy w końcu weszliśmy do pokoju sam padłem ze zmęczenia. Nie wspomniałem, że była druga w nocy, a nikt nie spał bo każdy zastanawiał się gdzie się podziewa Wellinger, a biedna Lisa jak go zobaczyła w takim stanie to mało co zawału nie dostała. Była jeszcze bardziej wściekła niż wcześniej.

Po wielu nocnych problemach i rozmowach w końcu o trzeciej każdy już spał, włącznie z Andreasem, który nawet nie drgnął jak trener się na niego wydzierał. Mam nadzieję,że rano Andreas będzie wyglądał i czuł się jak trup. Zasłużył na to.

___________________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Przepraszam za to,że nie było rozdziału tydzień temu.
Byłam na wakacjach i nie miałam za bardzo czasu aby coś napisać. Chcę Was również powiadomić,że czeka mnie kolejny wyjazd. Nie wiem dokładnie kiedy(najprawdopodobniej początek sierpnia). Gdzie? Otóż wybieram się do mojego ukochanego Zakopanego. Zdecydowanie jest to moje miejsce na Ziemi. Kocham to miasto, tą atmosferę, klimat, ludzi, po prostu wszystko.
Druga sprawa. Nie komentowałam Waszych blogów przez jakiś czas ale spokojnie nadrobię to. Tylko potrzebuję chwilę czasu, żeby to jakoś ogarnąć. Tak naprawdę miałam małe zamieszanie po zakończeniu roku szkolnego, ponieważ jak wiecie ( albo nie ) skończyłam gimnazjum. Teraz czas na liceum bądź technikum. Jeszcze nie wiem gdzie zostanę przyjęta. Co nie zmienia faktu,że musiałam troszkę papierów porozwozić po szkołach. Teraz mam więcej luzu, więc postaram się wszystko nadrobić.
*Kolorowa Biel- zaczęłam czytać Grzesia, to znaczy przeczytałam na razie prolog, jak dojdę do najnowszego rozdziału to skomentuję(chyba nie myślałaś,że nie będę czytała Twojego opowiadania.) Fakt nie czytałam od początku, miałam trochę za dużo na głowie.
*Missangelikaa- przeczytałam rozdział u Daniela do połowy. Jak przeczytam do końca to zostawię po sobie ślad.
*Skokomaniaczka- przeczytałam wszystko u Gregora.Rozdział rewelacyjny, jak zawsze. Zjawię się z komentarzem.
Także takie małe info, przepraszam za poślizg.

Zapomniałabym o najważniejszym. Jak się podoba rozdział? Zostawcie opinie w komentarzu, jeśli chcecie:*
Buziaki :*

10 komentarzy:

  1. Jestem :)
    Kochana, bardzo podoba mi się rozdział! Jak zawsze zresztą ^^
    Jak ten Wellinger się zachował??
    Dziewczyna jechała do niego taki kawał drogi, a on nawet się nie ucieszył!
    Żenada Andi, żenada.
    Coś mam przeczucie, że będzie jeszcze gorzej :/
    Chyba coś w tym jest, iż Andreas niedobrze znosi porażki :P
    Do kolejnego!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem :)
    Co ten Andi? To w ogóle jeszcze Andi?
    Matko jak on się zachował.. coś okropnego :(
    Biedna Lisa.. musi te wszystkie jego "humorki" znosić.
    Czekam na kolejny, buziaki :*

    Ps. Zakopane to moje miejsce Kochana :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! :)
    Co do komentowania to niczym się nie przejmuj. :) Doskonale Cię rozumiem, bo kiedy kończył się rok szkolny, miałam nawet dwumiesięczne zaległości, więc wiem ile trzeba poświęcić czasu, żeby to wszystko nadrobić. :)
    A co do rozdziału...
    Jestem wkurzona na Wellingera i zauroczona Wankiem.
    Wellinger zachował się jak kretyn... Może to jeszcze wina Lisy, że nie udał mu się skok? Co za bufon! Nie dość, że dziewczyna przyjechała, nie dość, że chciała go wspierać, nie dość, że odczekała trochę, by ochłonął, to... on w ogóle nie cieszy się na jej widok. :/ Żal mi jej. Doskonale rozumiem, że martwi się o ich związek, bo taka sytuacja jaka jest teraz nie wróży dobrej przyszłości... :(
    Chociaż Wank nie zachowuje się jak dupek i pozwala, żeby przy nim nasza bohaterka odreagowała.
    Jestem bardzo ciekawa, co przyniosą kolejne rozdziały. :) Z niecierpliwością na nie czekam. ♥
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! �😃😃😃😃😃😃😄�::
    Jestem i już komentuję 😃
    Powiem tak... Andiś ty **** Ja mam nadzieję, że on pójdzie po rozum do głowy i przeprosi Lisę. Bo ona nie zasłużyła na takie traktowanie. No po prostu nie...
    Dobrze, że jest Wanki. Bo jestem pewna, że wpadłaby na pomysł powrotu do domu...
    Czekam niecierpliwie na kolejny, bo chcę wiedzieć co uczyni ten kretyn.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Jak dla mnie, rozdział cudny jak zwykle ^^
    Andreas... no nie wierzę. Jak on mógł się tak w ogóle zachować? Co to miało być?! Mam nadzieję, że szybko przeprosi Lisę, nie zasłużyła na coś takiego z jego strony.
    Za to dzisiaj zaplusował u mnie Wank, muszę przyznać :D
    Czekam na kolejne! I trzymam kciuki, jestem pewna, że dostaniesz się do wymarzonej szkoły i wszystko pójdzie dobrze :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,już jestem ;)
    Jeene, jak mnie Andreas w tym rozdziale wkurzył. Naprawdę się zmienił,zachowuje się jak nieograniczony egoista który troszczy się o swoje dobro. Tak kochał Lisę, a teraz co? Ju ż go nie obchodzi co ona czuje?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu nadrabiam zaległości!
    Andreas, jak mogłeś? Co za buc! Aż mnie nosi, nie mogę zdzierżyć takiego zachowania! Co to w ogóle ma być?
    Całe szczęście Wank wprowadza jakiś spokój i harmonię, na te moje biedne nerwy zszargane przez Andiego :(
    Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć Kochana!
    Ja również powracam. Trochę wypompowana sesją i pochłonięta pracą, ale już będę. Zazdroszczę Ci wakacji, bo mój jedyny czas wolny zapowiada sie tylko i wyłącznie w trakcie konkursów w Wiśle, gdzie się wybieram. Mam nadzieję, że wyjazd był udany i odpoczęłaś :)
    Co do samego rozdziału to bardzo mi się podobał. Mimo smutku i rozgoryczenia miałam wrażenie, że idealnie odzwierciedliłaś emocje naszych bohaterów. Wellinger - młodiutki, dopiero na początku swojej dobrze zapowiadającej się kariery, a już woda sodowa uderzyła mu do głowy. To nie wróży niczego dobrego a Lisa najwyraźniej odczuwa to samo. Szkoda mi jej, bo nie dość, że sama przeżywa każdy konkurs swojego chłopaka to musi nieść na barkach ciężar jego porażek. Wellinger wydaje się kompletnie nie potrafi radzić sobie psychicznie. I fakt, nie oddziela życia prywatnego od pracy.
    Być może niewiele się zmieni w kolejnych rozdziałach,a le nie mogę się doczekać aż dojdziesz do momentu z prologu i będziesz dalej opisywała tę historię. Czeka nas nutka zaskoczenia, bo w sumie nie wiemy, co wydarzy sie w przyszłości tej dwójki, bo tym "rozstaniu". Życzę Ci dużo weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    Od razu przepraszam za spóźnienie :-(
    Jestem wkurzona po tym rozdziale, bo Andreasowi naprawdę odwala. Rozumiem, że skoki są bardzo ważne dla niego, ale dlaczego ma żal do wszystkich wokół o to, że mu nie wychodzi. Wyżywa się na Lisie, a ona chce dobrze. Chce być przy nim zawsze, nie tylko wtedy, gdy jest dobrze, ale wspierać go, gdy ponosi porażki. Przecież Lisa nie wymaga od niego, żeby był najlepszy zawsze i we wszystkim. Boję się co z nimi będzie.
    Przydała się ta część z perspektywy Wanka.
    Do następnego!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. mam ochotę wykastrować Wellingera, seri ;; jeny, zachowuje się trochę jak Forfang, ale spoko. te za wysokie ambicje mogą doprowadzić do nieszczęśćia, jakim tu jest zakończenie ich związku... może to go by ogarnęło? Lisa, podejmij dobrą decyzję, nim będzie za późno!
    czekam na kolejny, buziaki xo

    OdpowiedzUsuń