wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział 9

Wspomnień czar:Może ta historia będzie miała dobre zakończenie...


16 luty 2014
Zegarek dzwoni już chyba piąty raz, a ja nadal nie mam energii żeby wstać. Wczorajsza, a w zasadzie dzisiejsza noc była dla mnie istną katastrofą. Najpierw kłótnia, potem płacz, później strach o tego idiotę bo jednak nie było wiadomo gdzie się podziewa, a na koniec kolejna fala wściekłości. Jak można było się doprowadzić do takiego stanu. Brak mi słów do Wellingera. Usnęłam dopiero około 5 nad ranem, a teraz jest 9, więc nie mogłam się wyspać.
Obracam się na drugi bok ale telefon nadal nie daje mi spokoju, po kilku sekundach orientuję się,że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. Spoglądam na telefon i widzę nazwisko trenera. W mgnieniu oka wstaje i odbieram połączenie.
-Dzień dobry, trenerze, jaką dziś piękną pogodne mamy za oknem.
-Cześć, słyszę że do dopiero wstałaś bo za oknem jest śnieżyca-mówi i zaczyna się śmiać.
-Chciałam wyjść na profesjonalną i dobrze zorganizowaną czasowo, znów nie wyszło- żale się i śmieję.
-W zasadzie to masz ferie, wolno Ci odpocząć, dzwonię tylko po to żeby Ci powiedzieć,że  śniadanie jest o dziesiątej. Masz być, bo inaczej sam po Ciebie pójdę- oznajmia bardzo poważnie.
-Oczywiście trenerze.

ANDREAS

Cholera jak mnie głowa boli, a ten idiota Wank tłucze się czymś jakby nie wiedział,że wczoraj byłem na imprezie. W zasadzie to mógłbym pomyśleć jak się znalazłem w hotelu ale nie mogę się skupić.
-Nie możesz zachowywać się ciszej, nie mieszkasz tutaj sam- warczę na Andreasa.
-Mogłeś wczoraj tyle nie chlać, to może by główka nie bolała - robi moment przerwy- szczerze powiedziawszy zastanawiam się jak to możliwe, że Cię głowa boli, przecież ty tam nic nie masz. Same pustki. Może gdybyś myślał to Lisa nie musiałaby wczoraj płakać przez Ciebie pół nocy. Bo przyjechała tu specjalnie dla Ciebie, żeby Cię dopingować, a ty ją olałeś i jeszcze się na nią wydarłeś- nie wytrzymam z tym człowiekiem, żeby nie powiedzieć mu niczego, czego będę żałować wychodzę do łazienki i biorę długi, zimny prysznic.Ta kąpiel trochę odświeża  mi pamięć, ale chyba lepiej się czułem  nie wiedząc co wczoraj wyprawiałem.Wychodzę z łazienki i spoglądam na łóżko Wanka, na szczęście jest jeszcze w pokoju.
-Chyba wczoraj przesadziłem- stwierdzam bez wahania.
-No brawo za spostrzegawczość.Mogłeś myśleć o tym wczoraj ale ty wolałeś iść się opić jak ostatnia świnia. Co się z Tobą dzieję?-pyta, a ja nie wiem co mam mu powiedzieć.
-Nie wiem- mówię cicho - kiedy coś mi nie wychodzi nie umiem zachować się normalnie, zachowuje się jak nie ja.
-Pogadaj z Lisą. Powiedz jej co czujesz, kiedy przegrywasz, kiedy coś ci nie idzie. Przecież ona Cię zrozumie. To mądra dziewczyna,której cholernie zależy na takim debilu jak ty -chyba w końcu, ktoś otworzył mi oczy.
-Dzięki, lecę z nią pogadać.
-Leć tylko kwiaty kup, pokój 523, kwiaciarnia jest za rogiem hotelu, nie musisz dziękować- co ja bym zrobił bez takiego przyjaciela.
-Dzięki stary, dobrze mieć takiego przyjaciela- mówię i wychodzę z pokoju.

Po dziesięciu minutach jestem z powrotem w hotelu i zmierzam pod drzwi 523. Nie wiem co mam jej powiedzieć, przecież zwykłe przepraszam nic tu nie zdziała. Pytanie jest jedno czy ona w ogóle będzie chciała ze mną rozmawiać.

LISA 
Wycieram włosy w ręcznik, kiedy słyszę pukanie. Zakładam szlafrok i zmierzam do drzwi, kiedy je otwieram zastygam w bezruchu. Kiedy go widzę krew zaczyna buzować mi w żyłach,ciśnienie skacze jak oszalałe,a w mojej głowie toczy się walka zabić go czy poczekać na to co ma do powiedzenia. Decyduje się czekać, ale szlak mnie trafia.
-Czego chcesz?-warczę na blondyna.
-Chciałem porozmawiać i Cię przeprosić. To dla Ciebie - mówi i podaje mi bukiet herbacianych róż, biorę je od niego i otwieram szerzej drzwi aby mógł wejść do środka.
-Chciałeś porozmawiać to mów- oznajmiam szorstko.
-Przepraszam nie powinienem się tak zachować, naprawdę doceniam to że przyjechałaś tutaj dla mnie- szybko mu przerywam.
- Z tego co wiem to przyjechałam tu tylko po to aby obejrzeć Twoją porażkę, bynajmniej tak mi wczoraj dosłownie to uświadomiłeś.
-Nie chciałem tego powiedzieć i wcale tak nie myślę. Nie radze sobie z porażkami i to dlatego- mówi podchodząc do mnie i głaszcze mój policzek. Nie mogę mu się dać omotać, nie tym razem panie Wellinger.
-Jeśli to wszystko to wyjdź-mówię dobitnie i wracam do suszenia włosów, po chwili słyszę jak drzwi się zamykają. 
Zmartwiona siadam na łóżku, nie wiem co mam zrobić po tym wszystkim, widzę że Andreas żałuje, ale nie mam pewności,że znów się to nie powtórzy. Rozmyślam tak jeszcze kilka minut i do głowy przychodzi mi świetny pomysł.
Dzwonię szybko do trenera,że jednak nie będzie mnie na śniadaniu, po długiej kłótni zgadza się na taki układ, lecz tylko pod warunkiem,że osobiście dostarczy mi śniadanie do pokoju. 
Już po pięciu minutach słyszę stukanie do drzwi.
-Dziękuję bardzo  trenerze, odwdzięczę się.
-Nie musisz, jedziesz z nami na trening, czy zostajesz w hotelu?-pyta
-Przyjdę na nogach hala jest niedaleko hotelu. Muszę się wystroić żeby Wellinger pokutował za swoje haniebne czyny - widzę błysk w oczach trenera.
-Cholera czy ja nie miałem jakiegoś romansu z Twoją mamą bo wydaje mi się,że w Tobie płynie moja krew- po tych słowach wybucham niepohamowanym śmiechem, a trener chętnie mi towarzyszy. 

Mój genialny plan wcielam w życie zaraz po zjedzeniu śniadania. Ubieram rozkloszowaną, skórzaną spódniczkę, w bordowym kolorze. Na nogi zakładam grube czarne rajstopy, a na górę wkładam biały sweterek. Na włosach zakręcam delikatne loki, oko podkreślam wyrazistą czarną kreską, a rzęsy podkreślam czarnym tuszem. Wkładam wysokie czarne kozaczki i spoglądam w lustro. Usta maluję czerwoną szminką i uśmiecham się sama do siebie. Władam mój płaszczyk i  oglądam całokształt,nie mogę się powstrzymać i zaczynam się śmiać, wyglądam rewelacyjnie.


ANDREAS 

Moje spotkanie z Lisą nie poszło po mojej myśli, później nie przyszła na śniadanie. To chyba moja wina. Spieprzyłem to po raz kolejny. Teraz na hali też jej nie ma. Wank też nic nie wie.
-Dobra chłopcy trzy kółeczka- zaczyna trener- a ty- pokazuje na mnie- sześć i ciesz się,że tylko tyle- czyli trener też jest na mnie wściekły. Nie mam w nikim oparcia, przez jakiś jeden błąd. Już po biegu jestem wykończony, a to dopiero początek. Kiedy pracujemy nad równowagą, po hali roznosi się stukot obcasów.
Spoglądam w stronę źródła dźwięku, a moja szczęka spada na podłogę. Nie wierzę własnym oczom.
-Stary ona jednoznacznie Ci pokazuje,że może ją mieć każdy ale nie ty- słyszę głos Severina gdzieś przy uchu ale nie jestem w stanie zareagować na jego uwagę.
Widzę jak Lisa podchodzi do trenera, a jej spódniczka odsłania zgrabne nogi. Ja wiedziałem,że ona jest piękna i pociągająca ale dziś to już przeszła samą siebie. Wygląda tak bosko. W końcu odrywam wzrok od Lisy i trenera, którzy wesoło rozmawiają i spoglądam na moich kupli z kadry. Ci idioci stoją i się gapią, jakby nigdy wcześniej dziewczyny nie widzieli.
-A wy nie macie co robić?-pytam nieco za głośno, czym przykuwam uwagę wszystkich włącznie z Lisą i Trenerem.
-Jak widać nie- odpowiada Marinus. Zabije go, tylko żeby nikt nie widział i go uduszę gołymi rękami. Jestem tak wściekły i zazdrosny jednocześnie, że muszę wyjść z sali,żeby komuś nie przywalić. Mijając szatynkę zatrzymuje się i rzucam jej wściekłe spojrzenie.Już mam odejść ale do głowy przychodzi mi pewna kwestia,którą muszę powiedzieć.
-Wiesz tu jest trening, a nie rewia mody- widzę,że Lisie wcale się ta uwaga nie spodobała.
-Ja nie muszę tu ćwiczyć, nie to co ty. Radze Ci zacząć bo w jakiś czarnych barwach widzę tą Twoją sławę, karierę i co tam jeszcze sobie ubzdurałeś, ale pamiętaj ja zawsze przyjadę obejrzeć Twoją porażkę, przecież dlatego tu jestem- mówi donośnie, a potem oddala się i zmierza w stronę chłopaków, a po sali roznosi się ten charakterystyczny stukot obcasów. Jestem wściekły, na siebie, na nią i na cały świat. Po raz kolejny przegiąłem. Dałem jej się sprowokować, lecz ona tego chciała, chciała żebym tak zareagował. Udało jej się. Nie mam co tu robić, szybko się przebieram i chcę jak najszybciej wrócić do hotelu, jednak w drzwiach  zatrzymuje mnie trener.
-Jeśli się nie ogarniesz, możesz zapomnieć o drużynówce. Każdy z Was ma równe szanse ale ty najszybciej możesz ją stracić. Imprezujesz, masz do każdego jakieś pretensje, a w tym wszystkim najbardziej ranisz Lisę. Zastanów się nad swoim życiem. Widzę,że nie potrafisz przegrywać. To jest numer niemieckiego psychologa, który pracuje w Rosji, przy Igrzyskach. Jest w stanie z Tobą porozmawiać. Ja daje Ci wybór i numer ty zrób z tym co chcesz - daje mi wizytówkę i odchodzi.

Po wyjściu z hali wita mnie gęsty śnieg, przemierzam kolejne uliczki, im bliżej hotelu tym bardziej jestem pewny,że muszę pogadać z tym psychologiem.
W pokoju hotelowym wyciągam wizytówkę i wystukuję numer.
-Słucham.
-Dzień dobry, z tej strony Andreas Wellinger, moglibyśmy porozmawiać?-pytam z nadzieją w głosie
-Cieszę się,że dzwonisz, pokój 134 czekam.-mówi i kończy połączenie. Mam mętlik w głowię, nie wiem co mam powiedzieć, kiedy się tam znajdę.



Z gabinetu wychodzę tuż przed wyjazdem na skocznie,na ostatni trening przed drużynówką. Jeśli mam być szczery mam przeczucie,że w końcu wszystko będzie dobrze, że wszystko się w końcu ułoży i że pomimo porażki będę tym samym Andreasem, którego pokochała Lisa.
W busie, który wiezie nas na skocznie, siadam na samym końcu i w spokoju piszę wiadomość do Lisy.


Ja
Możemy pogadać jak wrócę ze skoczni, byłem u psychologa
i zrozumiałem kilka spraw, przepraszam. Teraz wiem, że
przyjechałaś tu żeby mnie wspierać, a moje porażki
nie powinny mieć wpływu na nasz związek, a 
tym bardziej na mój stosunek do Ciebie.


Na odpowiedź czekam kilka minut, akurat docieramy pod skocznie, w między czasie, kiedy wysiadamy odczytuję wiadomość.


Lisa
Cieszę się,że psycholog Ci pomógł.Będę na Ciebie czekać.
Ale wiedz,że czekam na Andreasa, którego poznałam
na początku, na tego, który mnie kochał i cieszył 
się z mojej obecności, a nie na tego co jest 
teraz.
    
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane,
oddaje w wasze ręce kolejny rozdział. Piszcie co o tym myślicie. Dziękuję Wam za bardzo duże zainteresowanie poprzednim rozdziałem :*
Kolejne rozdziały będą się ukazywać co poniedziałek bądź wtorek.
Buziaki :*
P.S. W następnym rozdziale wyjaśni się sprawa igrzysk.

9 komentarzy:

  1. Witaj :)
    Bardzo pozytywny rozdział. Wellinger jak najbardziej zasłuzył na każde słowo, uwagę i pretensję, które otrzymał od członków drużyny oraz Lisy. Przecież jego zachowanie to istne samolubstwo i dziecinada. Widać, że kompletnie nie został przygotowany do radzenia sobie z rywalizacją na wysokim poziomie. Jeśli nie uświadomi mu tego strata Lisy to nawet żaden psycholog nic nie zdziała. W związku z tym, że ku temu zdarzeniu właśnie zmierzamy, stwierdzam, że podobny wybryk nie będzie jedyny.
    Lisa jest o wiele bardziej silniejsza i stabilniejsza psychicznie, ale obawiam się, ile jest tak naprawdę w stanie znieść. Oby nie musiała dużo cierpieć i miała przy sobie takich ludzi jak Wank dla Andreasa. Cóż, przychodzi mi czekać na kolejny wątek.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżbym widziała jakąś zmianę w Andreasie? Czyżby chciał odpokutować za swoje zachowanie? Bo bez wątpienia był kompletnym dupkiem i z tego powodu bardzo współczuję Lisie.
    Dobrze, że się tak wystroiła i uświadomiła Andreasowi co może stracić, chociaż wygląd to przecież nie wszystko. Lisa to mądra dziewczyna, bez wątpienia. Andi, pomyśl trochę chłopie...
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem :)
    Andreas się gubi.. Lisa to mądra dziewczyna, ale każdy ma swoje granice. To nie może tak być w nieskończoność.
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybko, bo już się doczekać nie mogę ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :D
    Andiś, Andiś, Andiś... Aleś narozrabiał chłopino! Gdybym była Lisą, to byś jeszcze w pysk dostał. Ale z drugiej strony dobrze mu tak. Ogarnie się i może w końcu zrozumie, że nikt tu nie jest przeciwko niemu. Tym bardziej Lisa. Mam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze :D Serio ;D
    Czekam niecierpliwie na kolejny :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam! :*
    Och, ależ się tutaj dzieje, Kochana... ;)
    Niesamowicie podoba mi się ten rozdział. :)
    Andreas zasłużył na porządny wstrząs, na mega kopniaka w cztery litery. :/ Lisa jakoś... powiem szczerze, że jest mi jej żal, ale zarazem jestem niesamowicie z niej dumna. Ma charakter, charyzmę i naprawdę potrafi być dzielna, kiedy jest to potrzebne. Wydaje mi się, że jest takim przeciwieństwem Wellingera... Ale wiesz jak to mówią, prawda? ;) Przeciwieństwa się przyciągają. ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem!
    Kochana, rozdział jak zwykle cudny ^^
    Andreas chyba zasłużył sobie na takie słowa. Przynajmniej może coś do niego dotrze, ile siedzi w nim egoizmu i takiego samolubstwa. Kurcze, szkoda mi też Lisy, ale jest mądrą dziewczyną, oby wszystko jednak dobrze się poukładało :)
    Czekam, weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka kochana :*
    Rozdział genialny (wiem,.powtarzam się,ale co ja na to poradzę,ze to taka prawda? :O) Cieszę się,że Andi zdecydował się zadzwonić i pogadać z tym psychologiem. Bo ile jeszcze by mógł ranić Lisę, przecież ta dziewczyna go kocha!
    Słowa trenera mnie rozwaliły. Śmiałam się tak głośno,ze bym się nie zdziwiła gdyby było mnie słychać w całym domu xd
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :-) No, jest nadzieja, że między Andreasem i Lisą jeszcze wszystko się ułoży. jak to dobrze, że Andi poszedł za dobrą radą trenera i poszedł do psychologa. To naprawdę było mu potrzebne. Trochę dziwne, że już jedna rozmowa mu pomogła, ale w sumie to on już wcześniej wiedział, że źle się zachowuje.
    Lisa dala mu nauczkę, trener też... Andreas musisz się ogarnąć!
    Czekam na dalszy ciąg.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. hej!
    kocham Wernera, naprawdę XD ten tekst o jego podobieństwie do Lisy... wygrał! ale kochany jest, pomaga Lisie, a Andreasa naprowadził na dobrą ścieżkę.
    aczkolwiek boję się, że to tylko chwilowe, eh...
    Lisa dobrze pomyślała, aby się tak wystroić, chociaż nie widziałabym siebie w takim stroju w śnieżycę XDD (i jej też, ale csii XDDD)
    czekam na kolejny, buziaki!

    OdpowiedzUsuń