poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział 12

"Teraz i tu: Czy jeszcze raz usłyszę od niej... Kocham Cię?"

 

"Że słońce wstanie,
to pewne.
Niepewne jedynie jest to,
czy my wstaniemy,aby je powitać."

  
Ile czasu już minęło, miesiąc, dwa? Nie to zaledwie albo aż dwa tygodnie. Siedzę przy jej łóżku, trzymam jej dłoń w swojej. Mogę na nią patrzeć godzinami, niestety nic więcej. Nie daje znaku życia, nic nie mówi. Nie widzę na jej ustach tego czarującego uśmiechu, nie widzę błysku w jej oczach.
Czuwając przy niej mam wiele godzin do przemyśleń.Zauważam,że tego błysku nie było widać już dawno. Teraz uświadamiam sobie,że to ja zabiłem w niej radość życia. Zachowywałem się jak jakaś pieprzona gwiazda.Jak ktoś lepszy, wszystko spieprzyłem. Wszystko zaczęło się podczas igrzysk.  W mojej głowie coś się przestawiło, zachowywałem się jak jakiś dureń. Czy ta kłótnia z Lisą otworzyła mi oczy, rozmowa z psychologiem bądź z trenerem? Otóż nie, wtedy tak myślałem. Dziś wiem, że wydarzenia sprzed dwóch tygodni uświadomiły mi co ja narobiłem.
-Panie Andreasie doktor Fischer już na Pana czeka- powiedziała pielęgniarka, zmieniając kroplówkę Lisie.
-Dziękuję, za moment pójdę- odpowiadam i czekam,aż pani Emma opuści salę.
Spoglądam na Lisę, wygląda nieco lepiej niż kilka godzin po wypadku, lecz nadal na jej ciele są ślady mojej nieodpowiedzialności.
-Wrócę do Ciebie jutro, tak jak zawsze. Mam nadzieję,że ty do mnie, do nas wrócisz równie szybko.- mówię i całuję jej czoło. Wychodzę z sali i zmierzam do psychologa,z którym współpracuję od czasu wypadku Lisy, postanowiłem,że muszę się zmienić.
-Witaj, punktualny jak zawsze-mówi, a ja spoglądam na zegarek, na którym właśnie wybiła 19.
-Dzień dobry, czas w szpitalu bardzo się dłuży. Siedzę przy Lisie od rana do wieczora przez co mam dużo czasu na przemyślenia. Chciałbym dziś Panu opowiedzieć, co się stało po igrzyskach. - mówię siadając na jednym z foteli.
-Zaczynaj- mówi, siadając na przeciwko mnie.
-Nie będę się powtarzał co się działo na igrzyskach bo to już mówiłem, muszę powiedzieć co było później.
W szkole byłem jeszcze sławniejszy, na ulicach ludzie prosili mnie o autografy. Często w galerii fani, prosili o zdjęcie... Niekiedy chciałem odmówić bo prawie zawsze byłem z Lisą i nie chciałem żeby musiała znosić moją sławę,lecz ona zawsze mnie pchała do tych ludzi mówiąc,że ona poczeka i pocieszy się,że ma tak rozpoznawalnego chłopaka. Nie wiem jak ona to robiła, zawsze jak rozmawiałem z innymi skoczkami to mówili,że ich żony bądź dziewczyny są zazdrosne. Pewnego dnia, tuż po zakończeniu sezonu oglądaliśmy razem telewizję byliśmy sami, więc postanowiłem zapytać Lisę czy ona nie jest zazdrosna o te wszystkie fanki, a ona z poważną miną powiedziała,że nie bo mi ufa , jak nikomu innemu i wie,że nigdy jej nie zdradzę.
-Wtedy Twoja pamięć się odświeżyła i wiedziałeś co się wydarzyło?-pyta doktor Fischer.
-Tak, wszystko stało się jasne. Zdradziłem ją, popełniłem największy błąd swojego życia. Niestety wraz z przypomnieniem sobie tego wszystkiego, przyszło załamanie. Stwierdziłem,że nic już nie ma sensu i skończyłem moje wizyty u poprzedniego psychologa. Wiedziałem,że nic mi już nie pomoże. Świadomość tego,że zdradziłem Lisę wyżerała mnie od środka. Wyrzuty sumienia mnie wykańczały. Na początku myślałem żeby powiedzieć jej o wszystkim.
-Czemu tego nie zrobiłeś?-przerwał mi
-Za bardzo ją kocham, nie chciałem jej stracić. - powiedziałem załamany- Teraz rozumiem,że gdybym jej powiedział  to straciłbym szanse na bycie z nią, budzenie się koło niej, to bezsensowne gapienie się w telewizor, wygłupy. Straciłbym szanse na związek z nią ale nie straciłbym jej, a teraz na wszystko jest za późno. Nie potrafię żyć z myślą,że ona może już nigdy więcej się nie obudzić.- nie potrafię o tym mówić. To tak cholernie boli.
-Andreas nie możesz myśleć,że to Twoja wina. Ten wypadek, to wina tego kierowcy. Nie możesz się obwiniać, to nie ty siedziałeś za kółkiem tego samochodu. Wiesz co zmieniło się w Tobie,że tuż przed wypadkiem powiedziałeś Lisie tyle niepotrzebnych słów?- pyta, na co ja kiwam twierdząco głową.
-Po tym jak przypomniałem sobie co wydarzyło się tamtej nocy w klubie wszystko dusiłem w sobie. Nie dawałem po sobie poznać,że coś jest nie tak. Próbowałem wynagrodzić Lisie to że ją zdradziłem, wiedziałem,że ona o tym nie wie,ale ja podświadomie chciałem to zatuszować. Zabierałem ją na wakacje. Hiszpania, Włochy, Grecja. Ciągłe kolacje, kino, wycieczki. Robiłem dla niej wszystko, myśląc,że ukryję tą zdradzę. Podczas tych wszystkich atrakcji było wspaniale, wtedy choć na chwilę zapominałem o tej feralnej nocy. Zabierałem ją prawie na każde zawody LGP, zawsze mnie wpierała, a koledzy ze skoczni zazdrościli takiej dziewczyny. Często po zawodach musiała długo czekać, aż ja porozdaje autografy, lecz nigdy się nie żaliła,że musi czekać. Po lecie zaczął się okres przygotowań do zimy, przez co często mnie nie było w domu bo musiałem jeździć na zgrupowania. Tęsknota i wyrzuty sumienia tworzyły w mojej głowie huragan i pozostawiały wszystko wywrócone do góry nogami. Sezon zimowy zapowiadał się niezwykle pracowicie, mistrzostwa w Falun i do tego matura. Bynajmniej tak myślałem po powrocie z inauguracji tego sezonu. Trzecie miejsce indywidualnie napawało mnie ogromną nadzieją, niestety wszystko zweryfikował konkurs w Kuusamo.
-Jeśli Ci ciężko możemy to dokończyć innym razem- proponuje doktor Fischer
-Nie, chcę mieć to już za sobą.- zaczynam kontynuować- Siadając na belkę wiedziałem,że wieje, wiedziałem że jest niebezpiecznie. Wierzyłem,że dam rade. Niestety nie udało się.  Wybiłem się i od razu poczułem mocny, boczny podmuch, reszta działa się bardzo szybko. Stoczyłem się na sam dół i od razu podbiegli do mnie sanitariusze i członek naszej kadry. Czułem ogromny ból lecz nie mogłem tego pokazać. Wiedziałem,że w Niemczech jest Lisa, która z pewnością się zamartwia, dlatego przybrałem dobrą minę do złej gry. Uśmiechnąłem się i pomachałem zebranym kibicom. Potem wszystko przebiegło szybko. Zawieźli mnie do szpitala i robili przeróżne badania. Wtedy w mojej głowie zrodziła się jedna myśl. Ten wypadek, ten ból to była kara za to że zdradziłem Lisę.
-Tego nikt Ci nie powie czy to była kara. Widocznie tak musiało się stać. Dzwoniłeś do Lisy po tym feralnym upadku.
-Nie zdążyłem- mówię i delikatnie się uśmiecham-To ona dzwoniła jak szalona. Bardzo się o mnie martwiła. Dopiero w szpitalu byłem w stanie do niej oddzwonić. Kiedy spojrzałem na telefon zobaczyłem około piętnastu nieodebranych połączeń. Jak już do niej zadzwoniłem, ona już wszystko wiedziała bo zdążyła zadzwonić do trenera,ale to nie zmienia faktu,że nadal była roztrzęsiona i bardzo przestraszona.
-Dobrze, na tym zakończmy dzisiejszą rozmowę. Wracaj ostrożnie do domu. Jutro jeśli możesz przyjdź około dziesiątej rano.Przygotuj się na jutro bo chciałbym dowiedzieć się co zmieniło się w Twoim zachowaniu po wypadku - informuje mnie doktor Fischer.
-Jasne, przecież doktor wie,że jestem tu zawsze od rana- mówię zbierając się do wyjścia.
-A co z treningami?
-To już jest dla mnie nie ważne, kocham te moje dwie deski ale Lisę kocham bardziej- oznajmiam i wychodzę z gabinetu.

JULIA WELLINGER

Po długim oczekiwaniu w końcu słyszę,że mój brat właśnie wrócił. Cicho otwiera drzwi i próbuje niezauważalnie przejść do swojego pokoju. 
-Możemy pogadać- pytam cicho, siedząc w salonie, na sofie. 
-Jasne-mówi i dołącza do mnie. 
-Rozmawiałam dziś z Jakobem i jego rodzicami. Wszyscy zgodnie uważamy,że powinieneś wrócić do treningów. -mówię spokojnie
-Nie mogę, muszę przy niej być. Teraz skoki nie są ważne, teraz liczy się tylko to aby Lisa w końcu się wybudziła ze śpiączki i żyła tak jak dotychczas.
-Braciszku wiem,że nie jest Ci łatwo, wiem to bo każdemu z nas jest cholernie ciężko. Ale musisz żyć, nie możesz zapaść w śpiączkę tak jak Lisa. Wracaj do nas, do rodziny. Spotkaj się z przyjaciółmi, Jakobem  i rodzicami Lisy,ale poza szpitalem. Andi ty w domu tylko śpisz. Ciebie tu nie ma.- mówię,a w moich oczach pojawiają się łzy. Spoglądam na Andreasa, w jego oczach również  szklą się łzy. Szybko się do niego przytulam. Brakowało mi tej naszej rodzinnej bliskości.
-Ja bez niej zaczynam wariować. Nie mogę już wytrzymać bez tego uśmiechu, bez jej głosu. Tak strasznie ją kocham. Ciągle mam przed oczami ją podłączoną do miliona kabelków, z igłami w rękach, w tym białym, sterylnym pomieszczeniu. A co jeśli ona nigdy z tego nie wyjdzie?-pyta 
-Wyjdzie z tego zobaczysz,jeszcze nie raz będziecie się wgapiać bezsensownie w telewizor, nie raz jeszcze pójdziecie na jakąś romantyczną kolację-mówię i uśmiecham się do niego delikatnie. 
-Chciałbym, ale wiem,że Lisa nigdy mi nie wybaczy tego,że ją zdradziłem. Wiesz dobrze,że zerwała ze mną tuż przed wypadkiem.-mówi załamany
-Zobaczysz wszystko będzie dobrze-mówię spokojnie, choć chyba sama nie wierzę w to co mówię w  stu procentach.
-Obyś miała rację. Teraz najważniejsze jest to,żeby z tego wyszła. Idę spać, dobranoc.
-Dobranoc- mówię cicho i czekam aż Andreas wejdzie do swojego pokoju. Kiedy tylko słyszę odgłos zamykanych drzwi szybko wybieram numer Jakoba, odbiera równie szybko.
-Coś się stało ?- pyta
-Nie, a w zasadzie tak. Rozmawiałam z Andreasem, on jest wykończony. Wygląda jak trup, prawie nic nie jada, jest załamany i oczywiście obwinia się o ten wypadek. Ja wiem,że Lisa to Twoja siostra, ale ten wypadek to nie jest wina Andiego.
-Przecież ja to wiem,że to nie jego wina. Fakt odwaliło mu trochę po tym upadku ale on nie może się obwiniać za ten wypadek. Ja i moi rodzice wielokrotnie go w tym uświadamialiśmy. Dobrze wiesz,że Andreas pomimo wszystko to mój przyjaciel i jestem pewny,że zdradził Lisę tylko raz,właśnie po igrzyskach. On tego bardzo żałuje.-informuje mnie Jakob.
-Wiem, mam do Ciebie prośbę. Wyciągnij go jutro gdzieś, choćby do Twoich rodziców.Nie mogę już na niego patrzeć jak siedzi przy jej łóżku taki półprzytomny. Ja przyjdę i posiedzę z Lisą.
-Jasne.

 ANDREAS

 Od razu po wejściu do pokoju rzuciły mi się w oczy zdjęcia uśmiechniętej Lisy. Była na nich sama albo ze mną. Na każdym z nich byliśmy niezwykle szczęśliwi. Każde z nich przypominało mi inną historię. Wziąłem do ręki zdjęcie zrobione przez Wanka, tuż po dekoracji medalowej podczas igrzysk. Lisa stoi na nim na palcach i mnie całuje, a ja mocno ją obejmuję  w tali. Gdzieś tam po między nami lśni złoty medal, a w okół nas jest tłum ludzi. To jedno z piękniejszych naszych zdjęć. Uśmiecham się delikatnie na wspomnienie, kiedy Andreas przekazał nam te dwa zdjęcia oprawione w ramki z napisem "Love". Stwierdził,że w zamian mamy opowiadać naszym dzieciom i wnuką jaki to fantastyczny jest wujek Wanki.  Spoglądam na kolejne zdjęcie. Ja i Lisa nad jeziorem. Wybraliśmy się pod namiot tylko we dwoje, miało być romantycznie,no właśnie miało być, a nie było. Była burza, gradobicie i ulewa jakiej świat nie widział. Na drugi dzień wylądowałem na ostrym dyżurze z czterdziestostopniową temperaturą, potem przez następny tydzień leżałem w łóżku popijając jakieś wygrzewające soki malinowe, które przynosiła mi Lisa. Nigdy jej tego nie powiedziałem ale to było ohydne.
W tamtym czasie tak się o mnie troszczyła. Nie zawsze to doceniałem. Wszystko się wywróciło do góry nogami po moim upadku...
___________________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Oddaje w Wasze ręce nowy rozdział. Dziękuję za tak wiele ciepłych słów pod ostatnim rozdziałem. Naprawdę miło mi się je czytało. Jestem ciekawa co sądzicie o powyższym rozdziale.
Proszę Was o oddanie głosu w ankiecie (prawy, góry róg).
Nie jestem pewna czy nowy rozdział pojawi się za tydzień, ponieważ wyjeżdżam do Zakopanego. Postaram się dodać, ale nie obiecuję.
Buziaki :*

9 komentarzy:

  1. Cześć :D
    No to się porobiło...
    Andiś się uzewnętrznia, przez co chyba zaczyna sobie wszystko układać i rozumieć. Dzięki Bogu, że nadal kocha Lisę i wie czego chce.
    Kiedy ona się obudzi, co? Bo ja bym chciała już. Żeby była zdrowa i wybaczyła temu osiołkowi wszystko. Przecież jak się ludzie kochają to powinni być razem, prawda?
    Czekam niecierpliwie na kolejny :D
    Miłego wyjazdu :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem :)
    Andreas chyba sporo zrozumiał, przyznaje się do błędów, chce i tym rozmawiać, więc akurat pod tym względem dobrze się układa. Ale martwi mnie jedno.. mianowicie stan Lisy. Naprawdę chciałabym, żeby się obudziła i była znów szczęśliwa z tym głupkiem.
    A wyjazdu zazdroszczę.. lubię Zakopanei chociaż mam tylko półtorej godziny drogi to chyba w tym roku nie pojadę :(
    Zrujnowałam się finansowo na Wisłę xD
    Czekam na kolejny rozdział w takim razie.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. przez to opowiadanie stanę się jakimś płaczkiem, serio
    wyciska to ze mnie zły, eh...
    wspolczuję Andiemu, ale wszyscy mają rację - nie powinien się obwiniać. jeśli Lisa się obudzi(w co naprawdę wierzę) to on może nie znaleźć siły, aby się trzymać i wtedy to może się skończyć naprawdę źle...
    czekam na kolejny, buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Kochana, rozdział jak zwykle cudny ^^
    Widać, że Andreas naprawdę sporo zrozumiał, jakby dojrzał do tego wszystkiego. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Oby coś dobrego.
    Mam nadzieję, że z Lisą też będzie dobrze. Że się wybudzi...
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow...
    Niesamowicie emocjonalny rozdział.
    Doskonały. ♥
    Strasznie mi żal Andreasa. Widać, że ta cala sytuacja go zabija. Że chce, aby wszystko było jak dawniej. Że żałuje wszystkiego, co było nieodpowiednie. Wiem, że gdyby była taka możliwość, Wellinger cofnąłby czas.
    Myślę, że to dobrze, że rozmawia o swoich problemach. Takie terapie naprawdę mogą pomóc. Zwłaszcza, jeśli on wciąż bezustannie obwinia się o stan, w jakim znajduje się Lisa.
    Z jednej strony jest mi go żal, a z drugiej... Zdradził ją. I dopiero po tej zdradzie zrozumiał, że to było złe. Dlaczego nie pomyślał o tym szybciej? Myślenie wyprzedzające... Jest coś takiego. Tyle, że Andi przekonał się o tym dopiero po fakcie.:(
    Nie mniej jednak jest przy Lisie cały czas. Nic dziwnego, ze bliscy się o niego martwią. On stał się prawdziwym żywym trupem. :( Usycha bez Lisy.
    Mam nadzieję, że dziewczyna szybko odzyska świadomość i że będzie już tylko lepiej. ♥
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że Andreas chodzi na wizyty do psychologa, bo gdyby nie to, to... Sama nie wiem. Wszyscy zauważają, że jest z nim źle, więc pewnie tak musi być. Obwinianie się przez cały czas już nic nie pomoże. Andreas nie śpi, musi dalej żyć. Cieszę się, że trwa cały czas przy Lisie, ale jego bliscy mają rację, powinien wrócić do treningów. Gdy Lisa się obudzi, będzie jej ciężko zaakceptować to, że przez nią stracił coś, co kiedyś dla niego miało taką wielką wartość, a chodzi mi tutaj o zamiłowanie do skoków. Trochę chaotycznie to piszę... Przepraszam.
    Nie wydaje mi się, żeby było tak, iż co pierwsze co Lisa wypomni mu po przebudzeniu się, to zdrada. Przecież ona naprawdę go kochała, czy też kocha nadal.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i życzę udanego wyjazdu do Zakopanego :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć Kochana!
    Tak się cieszę, że mogłam dokładnie poznać, co tak naprawdę męczy Andreasa od bardzo długiego czasu. To dobrze, że postanowił wznowić wizyty i psychologa i spróbować ogarnąć sytuację ze swoim życiem. To na pewno mu się przyda, pozwoli przemyśleć oraz zrozumieć wiele rzeczy. Poza tym wreszcie poznałam przyczyny a także rozterki wewnętrzne blondasa.
    To ważne, że Andi nadal otrzymuje wiele wsparcia od Julii i Jakoba. Przecież w sumie brat Lisy powinien teraz go nienawidzić i obwiniać za tą całą sytuację z wypadkiem. Tak samo mogliby postąpić rodzice Lisy, a jednak traktują go całkiem normalnie. Andi musi wreszcie to docenić i pozbierać się dla Lisy. Po jej przebudzeniu będzie potrzebował wiele energii i motywacji, by być w stanie ją w pełni odzyskać.
    Życzę Ci udanego pobytu w Zakopanem i czekam z utęsknieniem do kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej kochana :*
    Andi nie powinien się o to obwiniać. Fakt zdradził Lisę, a tamtej dziewczyny chłopak zemścił się na nim w straszny sposób. Ale to nie jego wina,że niektórzy ludzie po prostu nie mają sumienia i od tak wjeżdżają ludzi.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń